Wypełniając swój obowiązek praktykantki cały czas rozmyślała o tym jak w tak krótkim czasie mogło się tyle wydarzyć w jej życiu. Przecież to było jak sen.Kiedy wyjeżdżała z Polski w jej głowie kłebiły się myśli jak o będzie? Czy da sobie rade? No i przyżywała swoje rozstanie z chłopakiem.Nie ukrywała,że bardzo ją to zraniło.Czuła się poniewierana.A przecież wszystko miało być tak pięknie.
Ale chwila.
Przcież życie nie jest tak piękne i usłane różami o czym sama się już niejednokrotnie przekonała.Zdała sobie sprawę z tego,że już dawno nie kontaktowała się z rodzicami.Przecież im tez jest ciężko.Stracili jedno dziecko a drugie jest tak daleko od nich.W przypływie troski jaka ją ogarnęła na myśl o rodzicach chwyciła szybko za telefon,ale zdała sobie sprawę z tego,że przecież teraz wykonuje swój obowiązek a Luis wyznaczyła pewne zasady.Zrezygnowana wsunęła spowrtoem telefon pod swój uniform.Jak najszybciej i najlepiej wykonała swoją pracę tym samym wywiązując się zadania na dziś i resztę dnia miała dla siebie samej.Gdy tylko weszła do pokoju rozejrzała się i nigdzie nie było widać Marty więc pewnie jeszcze nie skończyła. Chwyciła szybko telefon i wybrała numer swojej rodzicielki i z dziwną ekscytacją czekała na to,aż kobieta po drugiej stronie słuchawki odbierze.
-Cześć kochanie!-usłyszała po dośc długiej chwili.
-Cześć mamuś.Mów co u was słychać bo już dawno do was nie dzwoniłam-przyznałą z nitą skruchy w głosie.
-Nic się nie martw.Bardzo sie cieszę,że dzwonisz.Wyobraź sobie,że pojechaliśmy z tatą na wycieczkę razem z rodzicami Marty..
-Naprawdę?-zdziwiła się nieco.Przecież jej rodzice nigdy nie jeździli na wycieczki.Jeśli w czasie urlopu gdzieś pojechali to było normalnie święto.
-No tak,tak.-jej rozmyślania przerwał wyraźnie podekscytowany głos matki.-Bo wiesz.mam Marty zaproponowała wyjazd na jakąs wyspę skoro was nie ma.Twój ojciec podsunął pomysł o tej wyspie w Berlinie bo blisko i tanio.Tylko,że po dłuższym zastanowieniu się wszyscu uznalismy,że raz możemy zaszaleć i pojechać na..-tu zrobiła lekką pauze,jakby chcąc wzbudzić większe zainteresowanie dziewczyny.-Na Barbados-usłyszała radosny śmiech po drugiej stronie słuchawki.
-Cc..oo?-nie mogła uwierzyć swoje matce.-Chyba żartujesz.-wydukała.-Wy nawet w czasie urlopu żadko gdzieś jeździcie.-powiedziała jakby chcąc jeszcze bardziej dobitnie wyraźić swoje niedowierzanie.
-Tak wiem,wiem,ale swierdziliśmy,że mamy tylko jedno życie i musimy w końcu zacząć z niego w całości czerpać garściami.Przecież nie możemy cały czas żyć wydarzeniem,które nas spotkało.-ostatnie zdanie wypowiedziała dośc cicho zdając sobie sprawę z jego powagi.
-Tak masz rację mamo.-nastolatka odpowiedziała róznie cicho na słowa matki.Chcąc jej dodać otuchy i pokazać to jak się cieszy ich szczęściem dodała-Jestem pewna,że wspaniale spędzicie tam czas i będzie to najlepszy urlop waszego życia.Ucałuj tatę odemnie. Uważajcie na siebie-westchnęła.
-Dzięci córcia,że nas rozumiesz.Napewno przekaże buziaka. ty tez uważaj na siebie w tym Dortmundzie. Buziaki i do usłyszenia.
-No papa.
Jej przyjaciółki jak nie było widac tak nie ma aż do tej pory. Odłożyła telefon zauważając,że została jej tylko godzina do umówionego spotkanie z Reusem. Chciała zrobić na nim dobre wrażenie i podkreślić swoją kobieca figurę.,ale po chwili zreflektowała się co wyprawia. Uświadomiła sobie,że to czystko koleżeński wypad na zwiedzanie miasta bo przecież Reus z takich właśnie przyczyn zaproponował jej to wyjście. Postawiła na prostotę i mimo,że była już pora jesienna ubrała taki zestaw. Gotowa długie nie musiała czekać na przystojnego piłkarza.
*********************
Przechodząc uliczkami Dortmundu Marco w skupieniu pokazywał jej przeróżne zakątki miasta przywołując też czasami śmieszne historie z nimi związane.A ona jak zaczarowana wpatrywała się w niego i dosłownie chłoneła każde słowo które padło z jego ust,każdy najdrobniejszy gest.Po tym długim,ale jakże pouczającym spacerze udali się do parku,aby odpocząć.Gdy on opowiadał jej historię parku ona wychwycała już niektóre gesty,które mężczyza wykonywał jak wyuczoną formułkę. W pewnym momencie poczułą jak robi jej się zimno.Przecież to nic dziwnego bo słońce już kilka dobrych godzin temu zaszło nad miastem a przestrzeń teraz,oświetlały już tylko lampy uliczne i parkowe. Kiedy tylko gęsia skórka pojawiła się na jej rękach Marco świadomy tego co jest ich powodem dał swoją bluzę dziewczynie,przysunął się do niej i nieznacznie otulił ją swoim ciałem. A ona delektowała się pięknym zapachem który od piłkarza i jego bluzy.
-Dzięki-lekko się uśmiechnęła-Dowiedziałam się w jeden dzień więcej o tym mieście niż pewnie wiedziałabym gdybym stąd wyjeżdząła.Jest niesamowiete.-westchnęła.
-Tak wiem. Dlatego właśnie tu postanowiłem grać przez najbliższe kilka lat.Oczarowała mnie magia Dortmundu.-zaśmiał się-A tak w ogóle nie dowiedziałem się jeszcze co cię tu sprowadza i co robisz w hotelu?
-W Polsce na mojej uczelni mieliśmy wymianę zagraniczną ze studentami tego samego kierunku co nasz i tak trafiłam tu.Studiuję Hotelarstwo więc to tutaj robię.Uczę się wszystkiego od podstaw w praktyce.-nie wiedziałą czemu to zrobiła,ale okłamała go. Bo przecież w rozmowie jaka prowadzili w windzie powiedział jej,że nie lubi hot małolat co ganiają za piłkarzami lub facetami od nich o sporo starszymi. Może to było przyczyną dlaczego podjęła decyzję taką a nie inną.Nie chciała w jego oczach na taką właśnie wyjść.Chciała dla niego być równie dorosła co on.
-Mhmm.To fajny kierunek.W sumie zastanawiłąme się co taka dziewczyna robi tu jako sprzątaczka.-uśmiechnął się ciepło.
-A ty kim chciałbyś być gdybyś nie został piłkarze?-spytała chłopaka który nic a nic nie podejrzewał jej kłamstwa.
-Pilotem. Chciałbym być pilotem.To takie moje marzenie ,bo przecież do końca zycia piłkarzem nie będę,ale piłka to moje zycie..-zaczął opowidać jej o tym z taką pasją.A ją dopadły wyrzuty sumienia.Pomyslała,że może jednak lepiej ,aby powiedziała mu prawdę.Legło to jednak w gruzach kiedy usłyszła ostatnie zdanie w jego monologu.
-Wyglądasz bardzo młodo i w pewnej chwili myslałem,że masz jakieś 16 lat i jesteś mała napaloną hotką-zaczął się śmiać.
Ona UDAJĄC `lekko urażoną oceną jej wieku` powiedziała mu,że jak mogł ją tak ocenić,skoro ma 20 lat. Na co on tylko uśmiechnął się ciepło i zaproponował żeby udali się spowrotem do hotelu bo zamkną im drzwi. W wyśmienutych humorach doszli do drzwi Darii.
(Oczami Marco)
Szedł już spowrotem w kierunku hotelu,aby odprowadzić jego podmiot zakładu,którym była ona do pokoju. Musiał przecież zdobyć zaufanie dziewczyny i jej sympatię żeby wygrać zakład.Nie mogł dać Kevinowi walkovera ani satysfakcji wygranej.
Wszystko szło po jego myśli.Był przekonany,że prędzej czy później Daria da się uwieść a wtedy on będzie miał satysfakcję której nie zazna Grosskreutz.Trochę żal mu jej było bo chyba naprawdę polubiła a i on odczuwał do niej sympatię.Nie wiedział,że jego drobne gesty sprawiają dziewczynie ogromną przyjemność i raość.Stał już pod drzwiami pokoju pieknej brunetki i przypatrywał się jej.
-To do zobaczenia.
-Czekaj-chłopak wcisnął jej w dłoń kawałek kartki-Tu masz mój numer.Zadzwoń jak juz wstaniesz to razem pójdziemy na śniadanie-skierował w jej stronę zawadiacki uśmiech.
-Dobrze-po chwili wspięła się na palce,szepnęła ciche-Branoc,słodkich snów-pocałowała go w policzek i już jej nie było.Kiedy szedł w stronę pokoju pomyślał jedynie: Co ta dziewczyna z tobą robi. C.D.N
_______________________________
Tak więc pisałam,że rozdział będzie dopiero
w czwartek lub piątek,ale wczoraj jak leżałam
w łóżku i chcialam już iść spać dostałam mega
weny. :) Nie wiem czy wam też się to zdarza.xd
Ale po prostu pisałam cały rozdział na telefonie chyba
godzinę.Jestem z niego zadowolona bo w końcu
wyszedł taki jaki chciałam.Może za dużo w nim opisu,
ale następnym razem postaram się żeby było więcej dialogów :)
Wiem wiem.Zrobiłam z Marco trochę czarny charater,ale powiem wam,
że później wyjdzie to tak jak sobie wymysliłam i będzie dość ciekawie :pp
Dziękuję za siedmiu obserwatorów <3
No i te 1750 wyświetleń ;o Szok.
Wiem,że to mało w skali tego ile mają inne
pisarki,ale dla mnie to znaczy megaa dużo i
wywołuje takiego banana na twarzy,że aż trudno powiedzieć <3
Dzięki,dzięki,dzięki : *****
Następny rozdział będzie pewnie przesunięty na sobote :)
CZYTASZ ? KOMENTUJ !! :D
Komentarze naprawdę mnie mega motywuja i właśnie prowadzą
do takich napadów weny jak dziś w nocy :) hehe
Jeszcze raz wielkie dziękuję i ukłon w waszą strone.
Pozdrawiam Miaa : **
Grr... biedna ta Daria będzie. -.-
OdpowiedzUsuńGłupi zakład może tyle popsuć...
Rozdział genialny :) Warto było czekać.
Czekam teraz na kolejny ;)
Pozdrawiam ciepło ;*
Mam nadzieję, że z czasem wszystko się wyjaśni i Marco przestanie trakatować Darię tylko jako przedmiot zakładu. :) Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy wydarzeń.! ;p A w międzyczasie, jeśli będziesz mieć ochotę to zapraszam do siebie. :) Pozdrawiam.!
OdpowiedzUsuńhttp://szaara-rzeczywistosc.blogspot.com/
Mam nadzieję, że Daria nie dowie się o tym zakładzie i że Marco nie będzie chciał dalej w niego brnąć. Bardzo fajny rozdział :) Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i w wolnym czasie zapraszam do siebie :*
SUPER ROZDZIAŁ CZEKAM NA KOLEJNY
OdpowiedzUsuńCudo cudo cudo x1000!
OdpowiedzUsuńOj Marco..
Biedna Daria:(
Czekam na następne!
Pozdrawiam!
Wspaniały rozdział. Mam nadzieję, że zakład Marco i Kevina nie wyjdzie na jaw, bo sądzę, że on będzie tego potem żałował.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział :*
Biedna Daria :/
OdpowiedzUsuńNie może dowiedzieć się o zakładzie :D
co do weny też mam takie przebłyski Haha :d
Czekam na nn :D
Zapraszam do mnie mile widziany kom przezprzypadekzmienilasmojezycie.blogspot.com
Buziaki :**
zakład ?! no jaki zakład ?! ojojoj...pogniewamy się na pana Reusa :D
OdpowiedzUsuńale ogólnie to cudowny rozdział jak zawsze.
pozdrawiam, Patrycja
O jak miło, że dopadła Cię wena i rozdział pojawił się szybciej, oby tak dalej < 3 Zakład ? Nieładnie panie Reus...nic dobrego chyba z tego nie wyniknie. Czekam na następny rozdział. Pozdrawiam, buziaki :*
OdpowiedzUsuń