Byłam w holu i rozmawiałam z Robertem.Nagle on spojrzał mi głęboko w oczy i zaczął mnie całować..ale nie tak delikatnie tylko bardzo namiętnie.Chciałam się od niego oderwać,ale trzymał mnie mocno w ramionach. Puścił mnie dopiero wredy kiedy zobaczył nas Marco. Ptarzył na nas takim..zimnym wzrokiem.Powiedział do nas tylko dwa krótkie słowa,a mianowicie:
-Jak mogliście?
Wtedy sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął coś z nich.Podążyłam wzrokiem za jego dłonią i doznałam szoku.
On trzymał tam broń!
Zdążyłam tylko się cofnąć a on wycelował najpierw w Roberta a później w moją głowę.Poczułam w skroni potworny ból.
-Ałłłłłł!-darłam się podnosząc nagle powiek i głęboko oddychając.Światło dnia niemiłosiernie paliło w oczy a ból skroni nie ustępował.Obejrzałam się dookoła zauważając,że jestem w swoim hotelowym pokoju.A więc Marco nie zabił mnie i Roberta?Jestem cała i zdrowa?Czyli żyje? Już się ucieszyłam,ale zauważyłam postać stojącą tyłem do mnie w ciemnym kącie pokoju.
-Aaaaaaaa!-znowu wydarłam się przerażona podskakując na łóżku.
-I czego się znowu drzesz?-spytała..Marta?
-Martuś to ty?-powiedziałam łapiąc się za serce.
-No przecież,że ja. A któżby inny.-spojrzałą na mnie jak na wariatkę.
-Myślałam,że to Marco i znowu chce mnie zabić.-odruchowo dotknęłam swojej głowy,która nadal niemiłosiernie bolała.
-Że co?haha-zaczęła się śmiać-Marco chciał cię zabić?-zapytała głupio.
Opowiedziałam jej mój głupi se żeby zrozumiała czemu tak powiedziałam.
-Oj powiem ci Daria,że niezłe rzeczy ci się śnią.
-No wiem wiem,ale ten ból głowy to autentyczny jest.Normalnie nie do zniesienia.
-Kac morderca nie ma serca.-znowu zaczęła się ze mnie śmiać-Poznaj moje dobre serce-wręczyła mi tabletkę przeciwbólową oraz wode i opuściła mój pokój.
-Dzięki!-krzyknęłam za oddalającą się dziewczyną.
Czyli naprawwdę tak ostro zabalowałam?Pamiętałam wszystko dobrze aż do mojej drugiej wyprawy,której celem był bar. A resztę? resztę pamiętałam jak przez mgłe.Pomyślałam,że dobrym sposobem,aby sobie przypomnieć co działo się wczoraj będzie zimny prysznic.Jak pomyślałam tak zrobiłam. Gdy brałam prysznic stopniowo wracały do mnie zamglone obrazy z wczoraj.Bar,Loża VIP,niepokój ziwązany z Marco,odważny taniec z Robertem a ostanie co sobie przypomniałam to wyraz twarzy Marco kiedy nas zobaczył. Malowało się na niej takie..Hmm.. Pożądanie? Sama już nie wiem..
Może źle to zinterpretowałam.Przerwałam rozmyślenia o wczorajszej imprezie. Skończyłam prysznic i szybko się ogranęłam.
*****************************
Szłysmy własnie w stronę hotelowej restauracji,a ja miałam tylko nadzieję,że nigdzie nie spotkamy chłopaków z BVB.Ale znając moje szczęście,wszystko mogło się wydarzyć.
-Mogłam wczoraj tak nie balować.-jęknęłam,trzymając się za głowę.Bół był słabszy,ale nadal dawał się we znaki.
-Co ty gadasz. Świetnie było! Tak dobrze już dawno się nie bawiłam.No i w sumie cały wieczór spędziłam w towarzystwie Łukasza-usmiechnęła się i błogo westchnęła.
-Jakiego Łukasza?
-Czekaj muszę sobie przypomnieć nazwisko.
Dotarłyśmy już do restauracji i z ulgą stwierdziłam,że nikogo z Borusii tam nie ma.Żaden stolik dwuosobowy nie był wolny,więc musiałysmy zająć miejsca przy jakimś większym stoliku.Złożyłyśmy zamówienia i w spokoju czekałyśmy,aż kelner przyniesie nam nasze dania.
-Już wiem.-pisnęła moja przyjaciółka.-Piszczek.Łukasz Piszczek.
-Ooo.Wyobraź sobie,że włąsnie wchodzi z kolegą do restauracji-powiedziałam zanim zdążyłam się ugryxc w język.
-Naprawde?-odwróciła się.-Ej chłopcy! Tutaj..-pomachała im i fachowym gestem zaprosiła do naszego stolika.
Zdążyłam tylko zsunąć się trochę na krześle,spuścić głowę i przykryć twarz włosami a oni już siedzieli obok.
-Cześć dziewczyny-powiedzieli.
Od niezręcznego przedstawiania się uratował mnie kelner.Zajęła sie konsumpcją mojego dania,kiedy usłyszłam nagle chichy szept:
-Psst.Nie jesteś niewidzialna-Marco posłał w moją stronę czarujący uśmiech.
Nie odpowiedziałam mu.
-Jeszcze się na mnie gniewasz?-znów podjał próbę rozmowy.
Nadal cisza.Zachowywałam się tak jakbym go w ogóle nie słyszała.
Tym razem zastoował inną taktykę.Nad uchem usłyszłam teraz cichy głos i poczułam te piękne perfumy:
-Daria no przestań.Nie gniewaj się na mnie za to co było wtedy.-powiedział-Akurat się z kimś pokłóciłem.
Pierwszą moja reakcją było pytanie:
-Skąd wiesz jak mam na imię?
-Lewy powiedział mi wczoraj po tym jak z nim tańczyłaś.-spojrzał na mnie znacząco.
-Mmm-mruknęłam a na mojej wtary pojawił się rumieniec.Miałam nadzieję,że on tego nie zauważy.
-Uuu.-jednak się przyliczyłam-Panna Daria się zarumieniła-uśmiechnął się.-slicznie wyglądasz z tym rumieńcem-powiedział dotykając mojego policzka.
-Nie wcale nie-burknęłam w odpowiedzi i zajęłam się dalej swoim daniem.
Spojrzałam na moją przyjaciółkę,ale ona w najlepsze gawędziła z Łukaszem po drugiej stronie stolika.Kiedy wstałam już i chciałam odejść Marta odezwała się:
-Idziesz już?
-Tak
-Iść z tobą?
-Niee dzięki-uśmiechnęłam się.
-Ale źle się czułaś przecież.-odsuwała już swoje krzesło.-Lepiej pójdę z tobą.
-Nie! zostań.-odezwła się Marco-Lepiej pogadajcie jeszcze to sobie z łukaszem a ja pójdę z Darią.-zaoferował swoją pomoc.
-Niee, nie trzeba-odezwałam się cicho.
Marta udając,że tego nie słyszła spytała:
-Naprawdę?Wielkie dzięki.-uśmiechnęła się do niego a mnie podeszła przytulić.
-Tylko się zachowuj i bądź miła bo wcale nie wydaje się taki zły-szepnęła.-To do zobaczenia u Luis.-powiedziała i dalej zajęła się rozmową z Piszczkiem.
Co najwyraxniej miało znaczyć "idźcie już sobie stąd". Tak więc udałam sie w stronę apartamentu a za mną Marco.Gdy wsiedliśmy do windy panowała między nami cisza i dość napięta atmosfera.Reus wydawał się tak pewny siebie z aroganckim uśmiechem na usatch,że po prostu wkurwiał mnie na maxa. Ugh! Pomyślałam.Nagle cos skrzypnęło,światło zanikło na chiwle i poczułam jak winda staje. Tylko nie to!-pomyślałam. Nie teraz. Nie z nim. Po chiwli usłyszeliśmy głośny komunikat:
-Winda chwilowo pozostaje niesprawna.W ciągu godziny lub dwóch powinnyśmy t usterkę naprawić.Przepraszamy za niedogodności.
-Nie tylko nie teraz-szepnełam zrezygnowana i osunęłam się po ścinach windy.
-No to teraz jesteśmy w czarnej dupie-Reus westchnął z nietęgą miną.
Cisza panowała między nami dosc długi czas.Wyjęłam telefon i chciałam o tym fakcie poinformować Martę i Luis,ale jak na złość nie było zasięgu,więc schowałam go spowrotem.
-No to może lepiej się poznamy skoro mamy tu tyle czasu spędzić-zaproponował Marco lekko się uśmiechając,ale gdy zobaczył moją minę dodał cicho-Albo i nie.
Pomyślałam,że to troche nie fair wobec niego bo w końcu nie zrobił mi niczego,aż tak złego więc powinnam się trochę cieplej zachowywać co do niego.
-No możemy w sumie-podniosłam lekko kąciki ust.
-Naprawdę?-spojrzał na mnie z iskierkami w oczach.
-Tak no normalka.-zaśmiałam się.
Przez nastepne dwie godziny opowiadaliśmy sobie o swoim dzieciństwie i o różnych sprawach.Oczywiście pominęłam wypadek mojego brata bo nie byłam gotowa mu tego powiedzieć. Pomyslałam,że jest naprawdę spoko gościem i można z nim pogadać.
-No i wtedy zaczęliśmy biegać z siatkami na głowach i podbigalismy do różnych ludzi krzycząc"Proszę pana niech pan zdejmi mi tą zdradziecka siatkę bo ona mnie zaraz udusi!"
-Hahahaha. Robiłyśmy z Martą dokładnie tak samo!-zaczęłam się śmiać.-Tylko,że do momentu,aż nie dostałam z jakieś laski od starszej pani.
-Hahahah No co ty-uśmiechnął się.-To mówisz,że lubisz przypał?-zapytał
-No pewnie uwielbiam.-pokazałam mu język.
Naglę poczulismy jak winda rusza.Zatrzymała się dopiero na naszym piętrze.Reus odprowadził mnie pod sam pokój.
-No to tu mieszkam.
-Wiem.-uśmiechnął się.
-Coo? Jak?
-To też wczoraj powiedziałaś Robertowi.
-O boże..-powiedziałam.-Ale wstyd.
-Nie no bardzo rozmowna byłaś-haha
-Dobra nie nabijaj się.-powiedziałam z rumieńcem
-Nie nabijam się. To jak dasz się wieczorem gdzieś zabrac? Może pokaże ci Dortmund?-spytał
-Hmm. No niech się zastanowie-potrzymała go chwilę w niepewności.-Zgoda. To do zobaczenia.-pocałowałam go w policzek i zniknęłam za drzwiami pokoju. Widziałam po jego minie ,która wskazywała na zaskoczenie,że nie spodziewał się takiego pożegnania z mojej strony. Zaśmiałam się delikatnie.Kto by pomyślał,że jeszcze kilka godzin temu nie lubiłam go a wieczorem wychodze z nim zwiedzać Dortmund.C.D.N
______________________________________
No to zostawiam dla was rozdział 6.
Mam nadzieję,że spodoba wam się bardziej
niż ostatni i będzie więcej komentarzy bo one
naprawdę motywują ! :)
Dzięki za ponad 1110 wyświtleń! ; o
Myslałam,że oszaleję ze szczęścia jak zobaczyłam
tą liczbę ;D
Dzięki dziewczyny ;3
Komentarze anonimowo są odblokowane jak coś ;p
Pozdrawiam Miaa : *
genialne to jest ! nareszcie Daria i Marco znaleźli wspólny język, i normalnie ze sobą porozmawiali. jestem ciekawa co będzie dalej więc niecierpliwie czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Patrycja
super rozdział! czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział. Masz naprawde mega talent :) Już czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńBoski rozdział!
OdpowiedzUsuńW konću Daria z Marco się dogadali.
Nie mogę się doczekać następnego!
Pozdrawiam!
Ten sen mało co do zawału mnie nie doprowadził o.o
OdpowiedzUsuńSuper że wreszcie Daria i Marco sie dogadują. Czekam na ten ich spacer po Dortmundzie :-)
Czekam z niecierpliwością na nn :-* buziaki kochana :-*
Cudowny rozdział. W końcu mogli porozmawiać jak ludzie.
OdpowiedzUsuńTylko szkoda, że Marco się żeni. Może jeszcze zmieni zdanie,
jak zakocha się w Darii. Kocham to opowiadanie.
Czekam na kolejny. Pozdrawiam :*
W wolnej chwili zapraszam do mnie na szósty rozdział.
http://wielka-milosc-z-czatu.blogspot.com/
świetny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńczekam na następny - pozdrawiam ;*
Początek zamroził mi krew w żyłach, już myślałam że zawału dostanę ! Nie strasz tak ludzi dziewczyno xd : D Świetnie, że w końcu się dogadali. Jestem mega, mega ciekawa tego wspólnego zwiedzania, dodaj szybko kolejny rozdział bo czekam z niecierpliwością < 3 Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń