czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 9-" Ja mogę choćby zaraz."



Ludzie krzątali się po hotelowych korytarzach.Każdy myślał o swoich sprawach nikogo nie obchodziły sprawy innych.Światło radośći rozsiewała dziewczyna w uniformi sprzątaczki,która z prędkością światła i z uśmiechem na ustach uwijała się ze swoją robotą.Biła od niej radość.Ale tylko ona wiedziała co tą radość spowodowało.Dziewczyna po zakończonej pracy udała sie do swojego pokoju.Poprosiła przyjaciółke,aby ta przygotowała jej jakiś strój na randkę. Była wniebowzięta kiedy zobaczyłą na swoim łóżku nowiutki zestaw. Kiedy ona zdążyła to kupić?-pomyślała. Daria udała się do łazienki i stwierdziła,że dziś należy jej się pożądna długa kąpiel skoro ma jeszcze sporo czasu.Nalała sobie do wanny gorącej wody wlała olejek waniliowy,który tak bardzo lubiła i zasiadła w wannie. Odprężyła się myśląc o dzisiejszej radnce.Nie chciała pić za dużo,ale znając życie poniesie ją.Chciała wyglądać pięknie dla Marco.Wcześniej był tylko dla niej piłkarzem ulubionej drużyny.Nie miała pojęcia o jego życiu prywatnym.A teraz? Teraz wydaje jej się,że chyba poczuła do niego coś więcej niż do znajomego czy przyjaciela.A ion? Musiała mu się chyba spodobać skoro pokazywał jej miasto,dał jej swoją bluzę,której do tej pory nie zwróciła no i zaprosił ją na randkę. Wróciła do mycia się i oczywiście swoje długie włosy umyła szpamponem także waniliowym.Był to bowiem jej ulubiony zapach kosmetyków do pielęgnacji.Wyszła z wanny,włosy owinęła ręcznikiem i zrobiła z niego tzw.turban. Postawiła dziś na ostrzejszy makijaż.Użyła nawet pudru,któego nigdy nie stosowała.Popatrzyla na zegarek i stwerdziła,że zostało jej tylko 40 minut do przyjścia Reusa. Podłączyła szybko  prostownicę i poszła ubrać się w naszykowane ubrania.Gdy tylko skończyła zabrała się za szuszenie i modelowanie włosów. Postanowiła zrobić lekkie loczki,któe udało jej się zrobić prostownicą. Leszcze tylko złote dodatki i już była gotowa.Gdy przeglądała się w lustrze usłyszała pukanie do drzwi apartamentu.
-Otwarte!-krzyknęła
Do środka wszedł Marco Reus we własnej osobie i stanął jak słup soli.Patrzył na nią oczami które w tej chiwli wyglądały jak spodki.Dziewczyna z satysfakcją lekko,aczkolwiek uroczo zachichotała.

(Oczami Marco)

Usłyszałem krótkie -Otwarte-i postanowiłem wejść. Gdy ujrzał Darię zatkało go.Stął tak w miejscu i ptrzył na nią jak na siódmy cud świata.Mimo,że nie była jakąś tam chudziną tylko miała lekko zaokrągloną sylwetkę gdzieniegdzie to właśnie to podkreślało jej kobiece atuty.Nie był w stanie wydusić z siebie słowa.Wyglądała olśniewająco.Jak milion milionów dolców w gotówce.Albo i nawet bezcennie. I ten jej makijaż.Chłopak pierwszy raz widział ją tak mcno wymalowaną co dodawało jej pazura.Zachichotała uroczo na jego rekację i podeszła do niego.Teraz już nie był pewny tego czy chciał,aby zakład się wypełnił,ale nie mógł dac tego po sobie poznać.

(Znowu Daria)

Podeszła do niego i dała lekkiego buziaka w policzek,aby się przywitać.
-Hej-uśmiechnęła się do chłopaka.
-No cześć piękna-w końcu był w stanie cos z siebie wydobyć.
Obręcił ją lekko wokół osi i popatrzył na nią uśmiechając się zawadiacko.
-Wyglądasz jak milion dolcó.Po prostu pięknie.
-Dziękii...-na jej twarz wpełzł rumieniec,W tej chwili pomyślała,że jednak dobrze,ż ema choć odrobinę purdu.
-To co idziemy?-szybko zmienił temat,aby nie wprowadzać dziewczyny w zakłopotanie.
-Tak już.Tylko wezmę torebkę i możemy iść.
Dziewczna wzieła swoja torebkę i razem z chłopakiem udała się przed hotel.Taksówka już na nich czekała.Chłopak jak gentelmen otworzył drzwi przed Darią,pomógł jej wejść i wtedy sam wszedł do środka.Podał nazwę klubu i odjechali.





                                                     ********************************



Do klubu oczywiście weszli bez kolejki.Chłopak obją dziewczynę w pasie.Co jej się spodobało chociaż czuła się nieswojo.Bo ostanią osobą jaką to robiła był jej ex Mateusz.Potrząsnęła głową jakby chcą odgonic od siebie wspomnienia z nim związane i skupiła się na tym co jest tu i teraz.

(Oczami Marco)

-To co,jakiego chcesz?-Marco głośno powiedział w jej stronę ponieważ muzyka go zagłuszała.
-Ja sobie kupie.-już wyciągała portfel z torebki.
Chłopak zatrzymał jej dłoń i powiedział:
-To ja cię zaprosiłem więc ja stawiam.Zaopiekuję się dziś tobą-uśmiechnął się.
-Dzięki-dała mu już dziś drugiego buziaka.-Obojętnie.Zamów mi jakiego dobrego po prostu.
-Dobra to ja zaprowadzę cię najpierw do naszej loży a wtedy pójdę zamówić.
Udali się do dobrze jemu znanej loży vip.Ku jego zdzwiwieniu było tam Polskie trio z Dortmudnu wraz z przyjaciółką jego dzisiejszej towarzyszki.Dziewczyna zdziwiła się i szybko udała się w stronę swojej przyjaciółki,lecz w pewnym momencie zatrzymała się i popatrzyła na niego pytająco.
-Idź idź.-powiedział-Ja idę zamówić nasze drinki.Chcesz mocne?
-Tak poproszę. Możesz od razu dwa zamówić.-posłała w jego stronę piękny uśmiech.
Chłopak czekając przy barze na drinki cały czas obserwował ich stoliki.W pewnym momencie kiedy już miał udać się z drinkami do ich miejsca zauważył jakiegoś typa,który niewiadomo skąd wziął się tam i zaczął się przystawiać do Darii.Poczył gdzieś głęboko gniew i co jeszcz..Hmm.Nie umiał tego nazwać.Po prostu go zakłuło.Przy Carolin nigdy tego nie czuł.No może kiedyś.Ale teraz to już sie nie zdarzało.Wziął pośpiesznie drinki i dał gotówkę barmanowi ze sporym napiwkiem.Położył alkohol na stole i odpędził groźnym spojrzeniem gościa który obmacywał jego dziew..Co ja kurwa myślę?Przecież ona jest tylko "przedmiotem" zakładu.
-Kto to był?-Zapytał zdenerwowany przysiadając się do dziewczyny.
-Ee nie wiem. Po prostu chciał mnie wyrwać na parkiet-odpowiedziałą upijając spory łyk drinka.-A co ty taki nerwowy?-zaśmiałą się.
-A nic nic.Nie jestem nerwowy-burknął.

(Oczami Roberta)

Jeśli nie teraz to już nie ma szans,żeby si udało.Wstał z miejsca u ruszył w stronę dziewczyny.Była dziś olśniewająca.Zresztą zawsze tak dla niego wyglądała.Ale nie mógł na nic liczyć z jej strony ponieważ prawie w ogóle się nie znali.

(Oczami Darii)

-Hej Daria,Cześć Marco-Roebrt podszedł do nas i się przywitał kierując o dziwo uśmiech tylko w stronę dziewczyny.
-No hej-odpowiedziała mu tym samym
-Pozwolisz,że porwę ci  na parkiet?
-Tak spoko.Już idę.-wyswobodziła się z objęc Marco i poszła z chłpoakiem na parkiet.
Trafili akurat na spokojną piosenkę.
-To jak? Marco zaprosił cię na randkę?
-Noo-uśmiechnęła sie błogo-Jest taki kochany.
-Daria uważaj na niego,jesteś już trochę podpita a nigdy nie wiadomo co mu do głowy strzeli.-spojrzał na nią poważnie.
-Co ty gadasz? No fakt kręci mi sie już nieźle w bani i język mi się plącze,ale super bawię się z nim.
-Mówię ci serio.A tak pozatym lubie cię wiesz?-uśmiechnął się do niej.
-Ja też cię lubie chociaż słabo się znamy. Ponoć po ostatniej mojej imprezie pomogłeś mnie zgarnąć do Hotelu-zaśmiałą się.
-O takk.Byłaś wtedy cóż. W stanie upojenia alkoholowego to za mało powiedziane.Miałaś niezłą fazę.-Zaśmiał się szczerze.-No koniec piosenki więc oddam cię w ręce Marco.
Udała się do stolika MArco a na horyzoncie dostrzegła postać napastnika wychodzącego z klubu.Tym razem trochę ośmielona wypitym alkoholem usiadła na kolanach pomocnika a on zadowolony ją objął.
-To jak blondasku. Chcesz się mną zabawić?
-Cc..oo? Niee ,skądże.-odpowiedział zdenerwowany.Co ten Lewy mógł jej nagadać?- chodziło po jego głowie.-Czemu tak pomyślałaś?
-A niee dobra nie było tematu.
Leciała spokojna muzyka a ona kołysała się na jego kolanach lekko poruszając się w rytm muzyki.Odchyliła głowę do tyłu i poczuła na swojej szyi delikatne pocałunku blondyna jak się domyślała.Było jej tak dobrze,że wtuliła swoją głowę w jego włosy.On oderwał się od jej szyi i spojrzał jej głeboko w oczy.Utonął w jej niebieskim przeszywającym spojrzeniem.Jeszcze niegdy nie widział tak pięknych oczu. Pochylił się lekko a ona uczyniła ten sam rych i ich usta złączyły się w słodkim pocałunku.Zapomnieli o całym świecie.Oderwali się od siebie dopiero kiedy zabrakło im tchu.Patrzyli na się błyszczącymi z podniecenia oczami.
-Jedziemy już do hotelu?-zapytała.
-Ja mogę choćby zaraz- odpowiedział jej z uśmiechem.

                                                                    **********************

Weszli do hotelu i udali się windą na jedenaste piętro.Przed drzwiami pokoju 512 dziewczyna się o nie oparła i wpiła w usta chłopaka z wzajemnością.
-Chodź do mnie-wydyszała.
-Myślałem,że nigdy tego nie zaproponujesz.Daj kartę-klucz.
Dziewczyna podała mu ją wpadając do pokoju a on popatrzył uważnie po korytarzu i nie wiedział co go podkusiło i czemu to zrobił,ale włożył klucz pod wycieraczkę umieszczoną przed drzwiami pokoju dziewczyny.

(Oczmi Darii)

Wpadła do pokoju jak burza a chłopak zaraz za nią.Podszedł do niej wsuwając swoje gorące dłonie pod jej sukienkę.Zadrżała pod wpływem jego dotyku.Miała wrażenie,że może mu zaufać a on nie zrobi jej krzywdy.
Pociągnął lekko zamek jej sukienki nadu a ta opadła zostawiając dziewczynę w samej bieliźnie.Chłopak podziwiał jej ciało.Czuła na sobie jego wzrok dosłownie wszędzie. Gdy chciał jej odpinac stanik stało się coś czego nie mogła spodziewać się w najśmielszych snach.
-Niee Daria!! Stój!!-do pokoju z krzykiem wpadł Robert,a ona stała jak osłupiała zasłaniając swoje ciało sukienką.-Nie możesz tego zrobić z nim! On cię chce wykorzystać.!Założył się z Kevnem,że cię dziś przeleci i będziesz jego.
Dziewczyna zdezorintowana chwile wpatrywała się to w przerażone oczy blondyna to w oczy Roberta.Gdy po wyrazie twrazy Marco zobaczyła,że to może być prawda poczuła wilgoć napływającą do jej oczu.
-Czzy..Czy to prawda?-załkała-Mów czy to prawda? Chciałeś mnie przelecież bo o to się założyłeś? Od początku o to ci chodziło?-wydarła się.

(Oczami Marco)

Coś w nim pękło.Patrzył na dziewczynę z przerażeniem,że może...może ją starcić.Tą piękną istotę,któa stała teraz przed nim zasłaniając się jedynie materiałem sukienki.
-Czy to prawda?-wydarła się po raz drugi.A ty jak się to dostałeś?-tym razem pytanie skierowała w stronę Roberta.
-Usłyszałem kawałek rozmowy Marco i Kievina na treningu jak się umawiali,że on zostawi twój klucz pod wycieraczką przed drzwiami,żeby Kevin mógł się przekonać,że Marco wypełnił zakład.To mam klucz-pokazał jej swoją zdobycz w ręku.
-Ty..ty..ty.Wyjdź stąd-krzyknęła, wymierzając cios w  policzek blondyna.-Oboje stąd wyjdźcie.-krzykneła.
-Przepaszam-wyszeptał chłopak trzymając swój bolący polik-Ja naprawę nie chciałem nie wiem co we mnie wstąpiło.Ja cię Daria polubiłem,dziś poczułem do ciebie coś wię..
-Nie kończ tego kolejnego kłamstwa!.-Wyjdź stąd proszę.-Wyszeptała zalewając się łzami.
Jego serce poczuło tak jakby ktos wymierzył cios prosto w nie. NIe wiedział co się z nim stało.Czyżby naprawdę zakochał się tej dziewczynie,mając narzeczona?Robert położył jej klucz na stolik obok drzwi i Wyszedł razem z chłpoakiem zostawiają dziewczynę samą.

(Oczami Darii)

Wyszli.A ona nie mogła uwierzyć w to co przed chwilą się stało.Poczuła jak moje sercec które było w kawałkach a dzięki blondynowi trochę się zrosło rozpada się w nicość.Jakby ktoś stał i kopał ją niemiłosiernie w brzuch.Zgięła się w pół i zalała się potokiem łez leżąc bezwładnie na ziemi.Poczuła się jak szmata. Teraz chciała tylko pojechać do domu do rodziców,ale ich nie było przecież w domu. Płakała tak sama nie wiedziała ile.Czuła potworny ból który wypełniał jej nie istniejące już serce. Miała nadzieję,że to wszystko tylko zły sen..C.D.N

_______________________________________________________
No to macie rozdział 9. W końcu coś się zmieniło :)
Daria znowu została zraniona,ale może ktoś zdoła uleczyć jej serce?
Sprawić żeby znowu biło ?
To w następnych rozdziałach :)
CZYTASZ? 
KOMENTUJ!
Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa :)
Proszę was abyście jak mogły zostawiły u siebie na blogu 
namiary do mnie :))
Byłabym mega wdzięczna gdybym dzięki wam zyskała nowych czytelników <3
Całuję i czekam na wsze opinie :D
Pozdrawiam Miaa : *****

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 8-"Cześć piękna "




W drodze do swojego pokoju rozmyślał o dziewczynie,którą poznał dość dobrze w tak krótkim czasie.Zafascynowła go. Taakk..Tyle,że on ma narzeczoną,która czeka na niego w domu. Kurwa-pomyślał-
Przecież to tylko zakład a on nie będę się przejmował jakąś laską,którą chce tylko zaliczyć i wygrać.Chociąz z drugiej strony..Nie ma drugiej strony !-skarcił się. Będzie jego w ciągu tygodnia bo jeszcze tyle zostało mu do końca zakładu. A przecież on nigdy nie przegrywa. Wszedł do apartamentu minął swojego kumpla w salonie i poszedł do swojego pokoju.Wziął szybki prysznic i przysiadł się do Roberta,który oglądał telewizję.Przyjaciel odwrócił głowę w jego stronę.
-Gdzie tak długo byłeś?-usłyszał pytanie.
-Na spacerze.
-Sam?-zdziwił się chłopak siedziący obok.
-Nie.Byłem z Darią.Pokazałem jej miasto.
-I przy okazji czarowałeś ją swoim urokiem?-Robert spojrzał surowo na chłopaka.-Stary powiedziałem ci żebyś jej nie ranił.Przecież w domu masz narzeczoną a o Darii nie myślisz poważnie. A ona zapewne traktuje cię poważnie.To znaczy te twoje zaloty.
-To nie twoja sprawa!-krzyknął Reus podnosząc się z sofy-Ona jest Polką ,mieszka daleko i przyjechała tu tylko na dwa miesiące.A ja mam poważny zakład i muszę go wygrać.Po prostu trochę się zabawimy. Ona wyjedzie,ja wrócę do domu do Carolin i nikt nie będzie pamiętał o tym.Ani ja,ani ona.-usiadł nieco spokojniejszy.
-Marco ty chyba nie wiesz co mówisz!-tym razem to chłopak obok się podniósł z miejsca-Ona jest młoda.Cieszy się,że tu przyjechała no i widziałem jak zachowuje się w stosunku do ciebie. Nie robi ci świństwa i to nie ona chce rozkochać ciebie w sobie a później cię rzucić! Zastanów się nad tym bo ostrzegam,że jak jej to zrobisz odemnie napewno dostaniesz w morde- Robert srogim spojrzeniem obdarował Reusa.-Pomyśl o tym.-wychodząc rzucił tylko ciche-Nara głupku-i udał się do swojego pokoju.
Chłopak zostając jeszcze chwile na sofie zastanawiłam się nad słowami przyjaciela.Przecież on naprawę chciał tak potraktować dziewczynę.Bez żadnych skrupułów.Udał się znowu do swojego pokoju.Rzucił się na łóżko i wpadł w wir rozmyśleń. Tak naprawdę nie chciał jej skrzywdzić. Chciał jedynie wygrać zakład. Nie miał jakichś szczególnych uczuć względem niej.Fakt,że miło im się rozmawiało i należała do grona nielicznych ludzi,którym mógł się zwierzyć. Robert miał rację.To nie ona robi mi świństwa ,tylko ja jej. Ale zrobię tylko to co w zakładzie i dam jej spokój.Nigdy więcej mnie nie zobaczy. Przed oczami  chłopaka było  to jak się uśmiechała kiedy opowiadał jej o mieście,kiedy patrzyła na niego swoimi pieknym niebieskimi oczami. Cóż.Gdyby nie miał narzeczonej może i by się na nią skusiłi wyszłoby coś więcej z tej znajomości. Ale on ma narzeczoną,kocha ją chyba no i niedługo ślub. Nie mógł jej zostawić i tak po prostu odejść do młodszej dziewczyny,którą znał tak krótko. Z takimi myślami chłopak zasnął.

**************************************


W pokoju opowiedziała swojej przyjaciółce wszystko. To jak nawaliła winda i jak miły był ich spacer. O tym,że chłopak  z taką pasją opowiadał jej o swoim hobby i o mieście. Po pierwszym spotkaniu miała go za snoba.Ale teraz? Teraz był jej dość bliską osobą.
-No co ty!-Marta nie mogła uwierzyć w słowa przyjaciółki.-Nie wierzę,że się do tego przyznałaś.Ten Marco to całkiem niezłe ciacho-przyznała dziewczyna i lekko się uśmiechnęła.
-Przestań-Daria lekko szturchnęła dziewczynę.-Mam z nim bardzo dobry kontakt i niech tak zostanie.
-Może będzie z tego coś więcej?-dziewczyna obok lekko poruszyła brwiami w znaczący sposób.
-Nie no co ty. Nie masz szans.Jestem za brzydka a w dodatku okłamałam go..
-Co zrobiłaś?-Marta przglądała się dziewczynie z szeroko otwartymi oczyma.
-Okłamałam go.Powiedziałam mu,że mam 20 lat bo on nie lubi hot małolat.Mimo,że ja nie jestem jakś napalona na piłkarzy to spanikowałam,że mnie wyśmieje i odejdzie,więc go okłamałam.-dziewczyna spuściła wzrok.
-Daria, coś ty zrobiła! Mogłaś powiedzieć mu prawdę,jeśli byłby takim kompletnym idiotą to może i by cię wyśmiał i odszedł,ale wydawało mi się,że wpadłaś mu w oko.
-Nie to nie prawda.. Wydawało ci się. Nasze spotkanie było tylko i włącznie  pod kątem przyjacielskim.
-Dobra dobra. No nic. Musisz postarac się jakoś to odkręcić.
-Ok.. Postaram się. A teraz idziemy spać. Branoc-pocałowała w policzek dziewczynę i poszła do swojego pokoju.
Wzięła szybki prysznic i położyła się spać. Gdy zasypiała przed oczami miała Marco.Był naprawdę przystojnym mężczyznom,ale ograniczała ich bariera wiekowa. Był od niej 5 lat starszy a w dodatku nie tolerował małolat. No nic. Stwierdziła,że pozostało jej tylko pomarzyć. Z błogim uśmiechem na ustach udała się do krainy morfeusza.

**************************************



Rano wstała rześka i wypoczęta. Szybko się ogarnęła i zrobiła delikatny makijaż.Udała się do salonu i przez chwilę zastanawiała się czy zadzwonić do chłopaka czy też nie.Po krótkiej chwili namysłu wybrała jednak tę pierwszą opcję. Wystukała numer,który widniał na kartce i po chwili w słyszała już tylko dzwięk sygnału.
-Halo?-usłyszła zaspany głos piłkarza.
-Heej. Tu Daria. Miała zadzwonić do ciebie jeśli chciałabym iść z tobą na śniadanie,ale słyszę,że cię obudziłam,więc nie będę ci przeszkadać.Śpij dalej.-szybko się rozłączyła nie dając chłopakowi czasu na reakcję.
Pomyślała sobie-wiedziałąm,że to był zły pomysł,ale ja zawsze muszę robić te złe rzeczy zamiast tych dobrych..Głupia jestem i tyle-prychnęła. Co ja sobie myślałam,że od rana będzie siedział z komórką w dłoni i czekał,aż zadzwonie? Pfff.Idiotka ze mnie.Wstała szybko z sofy sprawdziła pokój przyjaciółki,ale ona jeszcze spała,więc nie chciała jej budzić i wolała udać się sama do hotelowej restauracji.Tym razem wolała udać się schodami na sam dół. Gdy weszła do pomieszczenia zauważyła,że jest tam niewielu ludzi. Podeszła do dwu osobowego stolika na uboczu i ręką przywołała kelnera.
-Dzień dobry! Co sobie piękna pani życzy?-uśmiechnął się i usiadł na przeciwko.
-Eee.Omleta z warzywami i sok pomarańczowy.-spojrzała na niego dość dziwnie na co chłopak się przybliżył i położył rękę na jej nagim udzie.
-Wiem,że tego chcesz mała.-spojrzał na nią obleśnym wzrokiem.
-Cooo?! Ty chyba nienormalny jesteś!-lekko uniosła głos. Odsunęła się i wstała.-Jeśli jeszcze raz tego spróbujesz to będziesz miał do czynienia z policją a nie ze mną.-chłopak poszłusznie odszedł.
Dziewczyna myślała,że zrobiła na nim spore wrażenie swoim przemówieniem,ale myliła się.
-Cześć piękna-poczuła jak chłopak przytula ją od tyłu i całuje w policzek.
-No cześć.-odparła nieco zdziwiona i odwróciła się w stronę chłopaka tym samy wyswobadzając się z jego uścisku.
Chłopak niezrażony usiadł po drugiej stornie stolika i spytał:
-A ty nie siadasz?
-Tak tak,już.-usiadła na swoim miejscu.-Co ty tu robisz? Przecież mówiła,że możesz dalej sobie spać.Tylko niepotrzebnie cię obudziłam.
-Nieważne. Akurat wstałem.A ty więcej nie waż się odkładac słuchawki przed tym zanim nie zakomunikuję ci tego co mam do powiedzenia.-spojrzał na nią poważnie.
-Oki.Nie ma sprawy.-uśmiechnęła się.
Jakiś inny kelner przyniósł im ich zamówienia a oni oboje spożywali je w ciszy.W drodze do pokoju chłopak zaproponował podziękował dziewczynie za miłe towarzystwo i każdy rozszedł się w swoim kierunku.
Dziewczyna była bardzo zajęta swoimi obowiązkami co w rezultacie prowadziło do tego,że oboje przez kilka dni się mijali i żande z nich nie miało kontaktu z tym drugim.

(oczami Marco)

Czas nieubłaganie leciał a on nadal nie wypełnił warunku swojego zakładu.Był już na terningu i tylko o tym rozmyślał nie mogąc się skupić.
-Siema stary-podbiegł do niego Kevin.-Jak tam nasz zakładzik?Szykuje sie przegrana z klęską widzę?-uśmiechnął się prowokacyjnie.
-Co ty! Mam ją już w garści-oznajmił koledze.
-Coś mi się nie wydaje. Nie widziałem was ostatnio a ona pewnie nie poleci ci jak pierwsza lepsza do łóżka.Wydaje się za mądra na takie posunięcie.
-Głupoty gadasz.Będzie moja i to nawet jutro.Zaraz do niej zadzwonie i umówię się z nią na randevu.-zakpił sobie.
Podbiegł do ławki rezerwowych i wyciągnął telefon z kieszeni spodni. Kolega przybiegł razem z nim i  przyglądał się Marco jak ten coraz bardziej brnie w bliskie relajce z małolatą.
-Cześć Daria.Mam dla ciebie propozycję. Możemy jutro razem wyjść na jakąś imprezę do klubu?Tak ,tak. Mhmm. No pewnie. Tak zamówię taksówkę na 20. Dzięki mała do zobaczenia!-zakończył rozmowę-No i co?Jutro będzie moja!-przybił sobie żółwika z kolegą obok śmiejąc się i czują wewnątrz lekki niepokój.
-To jutro was odwiedzę gołąbeczki,żeby mieć pewność,że dotrzymałeś słowa.Tylko przypominj mi numer pokoju?
-512. Bądź przy drzwiach jakoś o 02:00 zostawię jej kartę do pokoju pod wycieraczką przed wejściem.
-Ok będę napewno-puścił mu oczko biegnąc truchtem dalej.

(Kilkadziesiąt metrów dalej)

Wychodził akurat z szatni kiedy usłyszłą kawałek rozmowy.Lewy stał za murem i nie mógł uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał.Marco nic sobie nie robił z jego słów.A on bardzo polubił dziewczynę od chwili tańca w klubie.Wydawała mu się taka delikatna i bezbronna  co Marco skrzętnie wykorzystywał.Nie mógł pozwolić na to,aby  plan przyjaciela  się powiódł.Wybiegł na boisko i z dezaprobatą spojrzał na Marco kręcąc z niedowierzaniem głową.

***************************************


Tak tak tak ! Idę z nim na radkę! W dodatku już jutro! Huraaa.-pomyślała sobie sprzątając pokój jakiegoś piłkarza.Zaczęła wykonywać taniec szczęścia i śmiać się w niebogłosy.Docierało do niej tylko to,że poczuła  w tak krótkim czasie coś do chłopaka,którego niedawno poznała i,że on chyba też się nią zainteresował i idą jutro na randkę do klubu.Odgoniła od siebie wszystkie złe myśli.

Kiedy ktoś zobaczyłby taką uśmiechniętą i tańczącą ze szczęścia dziewczynę pomyślałby sobie,że to szczęściara.
Ale ta szczęściara dla każdego postronnego mogła się taka wydawać.Tylko,że tak w rzeczywistości
 wiele już przeszła złego.A czekało ją jeszcze sporo rozczarowania i smutku o czym jeszcze nie wiedziała..C.D.N

___________________________________________________
Na początek PRZEPRASZAM,PRZEPRASZAM,
PRZEPRASZAM !!!
Rozdział miał być już w sobotę,ale miałam tak mało czasu,że
w rezultacie nie miałam kiedy go napisać.
Wyszedł taki sobie.Akcja dopiero od następnego rozdziału 
nabierze tępa.Czy Marco dotrzyma zakładu?
Kiedy Daria przejrzy na oczy i zobaczy,że
Marco chce ją tylko wykorzystać?
Czy Robert dopuści do tego,żeby plan
Kevina i Reusa się ziścił?
Tego dowiecie się w następnym rozdziale :)
Jeszcze raz przepraszam za poślizg !
Dziękuję za tyle wyświelteń ; D
Proszę,żebyście wszystkie zostawiły linki
do swoich blogów w zakładce SPAM
bo z chęcią przeczytam tych,których
jeszcze nie czytam bądź dopiero zaczęłam i zgubiłam link ! :)
CZYTASZ?
KOMENTUJ ! :3
To naprawde pomaga w pisaniu i przypływie weny.Wspiera nas
pisarki do dalszego pisania genialnych rozdziałów,coraz lepszych.
Pozdrawiam was Miaa : **

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 7- "Tak masz rację" + Informacja



Wypełniając swój obowiązek praktykantki cały czas rozmyślała o tym jak w tak krótkim czasie mogło się tyle wydarzyć w jej życiu. Przecież to było jak sen.Kiedy wyjeżdżała z Polski w jej głowie kłebiły się myśli jak o będzie? Czy da sobie rade? No i przyżywała swoje rozstanie z chłopakiem.Nie ukrywała,że bardzo ją to zraniło.Czuła się poniewierana.A przecież wszystko miało być tak pięknie.
Ale chwila.
Przcież życie nie jest tak piękne i usłane różami o czym sama się już niejednokrotnie przekonała.Zdała sobie sprawę z tego,że już dawno nie kontaktowała się z rodzicami.Przecież im tez jest ciężko.Stracili jedno dziecko a drugie jest tak daleko od nich.W przypływie troski jaka ją ogarnęła na myśl o rodzicach chwyciła szybko za telefon,ale zdała sobie sprawę z tego,że przecież teraz wykonuje swój obowiązek a Luis wyznaczyła pewne zasady.Zrezygnowana wsunęła spowrtoem telefon pod swój uniform.Jak najszybciej i najlepiej wykonała swoją pracę tym samym wywiązując się zadania na dziś i resztę dnia miała dla siebie samej.Gdy tylko weszła do pokoju rozejrzała się i nigdzie nie było widać Marty więc pewnie jeszcze nie skończyła. Chwyciła szybko telefon i wybrała numer swojej rodzicielki i z dziwną ekscytacją czekała na to,aż kobieta po drugiej stronie słuchawki odbierze.
-Cześć kochanie!-usłyszała po dośc długiej chwili.
-Cześć mamuś.Mów co u was słychać bo już dawno do was nie dzwoniłam-przyznałą z nitą skruchy w głosie.
-Nic się nie martw.Bardzo sie cieszę,że dzwonisz.Wyobraź sobie,że pojechaliśmy z tatą na wycieczkę razem z rodzicami Marty..
-Naprawdę?-zdziwiła się nieco.Przecież jej rodzice nigdy nie jeździli na wycieczki.Jeśli w czasie urlopu gdzieś pojechali to było normalnie święto.
-No tak,tak.-jej rozmyślania przerwał wyraźnie podekscytowany głos matki.-Bo wiesz.mam Marty zaproponowała wyjazd na jakąs wyspę skoro was nie ma.Twój ojciec podsunął pomysł o tej wyspie w Berlinie bo blisko i tanio.Tylko,że po dłuższym zastanowieniu się wszyscu uznalismy,że raz możemy zaszaleć i pojechać na..-tu zrobiła lekką pauze,jakby chcąc wzbudzić większe zainteresowanie dziewczyny.-Na Barbados-usłyszała radosny śmiech po drugiej stronie słuchawki.
-Cc..oo?-nie mogła uwierzyć swoje matce.-Chyba żartujesz.-wydukała.-Wy nawet w czasie urlopu żadko gdzieś jeździcie.-powiedziała jakby chcąc jeszcze bardziej dobitnie wyraźić swoje niedowierzanie.
-Tak wiem,wiem,ale swierdziliśmy,że mamy tylko jedno życie i musimy w końcu zacząć z niego w całości czerpać garściami.Przecież nie możemy cały czas żyć wydarzeniem,które nas spotkało.-ostatnie zdanie wypowiedziała dośc cicho zdając sobie sprawę z jego powagi.
-Tak masz rację mamo.-nastolatka odpowiedziała róznie cicho na słowa matki.Chcąc jej dodać otuchy i pokazać to jak się cieszy ich szczęściem dodała-Jestem pewna,że wspaniale spędzicie tam czas i będzie to najlepszy urlop waszego życia.Ucałuj tatę odemnie. Uważajcie na siebie-westchnęła.
-Dzięci córcia,że nas rozumiesz.Napewno przekaże buziaka. ty tez uważaj na siebie w tym Dortmundzie. Buziaki i do usłyszenia.
-No papa.
Jej przyjaciółki jak nie było widac tak nie ma aż do tej pory. Odłożyła telefon zauważając,że została jej tylko godzina do umówionego spotkanie z Reusem. Chciała zrobić na nim dobre wrażenie i podkreślić swoją kobieca figurę.,ale po chwili zreflektowała się co wyprawia. Uświadomiła sobie,że to czystko koleżeński wypad na zwiedzanie miasta bo przecież Reus z takich właśnie przyczyn zaproponował jej to wyjście. Postawiła na prostotę i mimo,że była już pora jesienna ubrała taki zestaw. Gotowa długie nie musiała czekać na przystojnego piłkarza.

                                                          *********************

Przechodząc uliczkami Dortmundu Marco w skupieniu pokazywał jej przeróżne zakątki miasta przywołując też czasami śmieszne historie z nimi związane.A ona jak zaczarowana wpatrywała się w niego i dosłownie chłoneła każde słowo które padło z jego ust,każdy najdrobniejszy gest.Po tym długim,ale jakże pouczającym spacerze udali się do parku,aby odpocząć.Gdy on opowiadał jej historię parku ona wychwycała już niektóre gesty,które mężczyza wykonywał jak wyuczoną formułkę. W pewnym momencie poczułą jak robi jej się zimno.Przecież to nic dziwnego bo słońce już kilka dobrych godzin temu zaszło nad miastem a przestrzeń teraz,oświetlały już tylko lampy uliczne i parkowe. Kiedy tylko gęsia skórka pojawiła się na jej rękach Marco świadomy  tego co jest ich powodem dał swoją bluzę dziewczynie,przysunął się do niej i nieznacznie otulił ją swoim ciałem. A ona delektowała się pięknym zapachem który od piłkarza i jego bluzy.
-Dzięki-lekko się uśmiechnęła-Dowiedziałam się w jeden dzień więcej o tym mieście niż pewnie wiedziałabym gdybym stąd wyjeżdząła.Jest niesamowiete.-westchnęła.
-Tak wiem. Dlatego właśnie tu postanowiłem grać przez najbliższe kilka lat.Oczarowała mnie magia Dortmundu.-zaśmiał się-A tak w ogóle nie dowiedziałem się jeszcze co cię tu sprowadza i co robisz w hotelu?
-W Polsce na mojej uczelni mieliśmy wymianę zagraniczną ze studentami tego samego kierunku co nasz i tak trafiłam tu.Studiuję Hotelarstwo więc to tutaj robię.Uczę się wszystkiego od podstaw w praktyce.-nie wiedziałą czemu to zrobiła,ale okłamała go. Bo przecież w rozmowie jaka prowadzili w windzie  powiedział jej,że nie lubi hot małolat co ganiają za piłkarzami lub facetami od nich o sporo starszymi. Może to było przyczyną dlaczego podjęła decyzję taką a nie inną.Nie chciała w jego oczach na taką właśnie wyjść.Chciała dla niego być równie dorosła co on.
-Mhmm.To fajny kierunek.W sumie zastanawiłąme się co taka dziewczyna robi tu jako sprzątaczka.-uśmiechnął się ciepło.
-A ty kim chciałbyś być gdybyś nie został piłkarze?-spytała chłopaka który nic a nic nie podejrzewał jej kłamstwa.
-Pilotem. Chciałbym być pilotem.To takie moje marzenie ,bo przecież  do końca zycia piłkarzem nie będę,ale piłka to moje zycie..-zaczął opowidać jej o tym z taką pasją.A ją dopadły wyrzuty sumienia.Pomyslała,że może jednak lepiej ,aby powiedziała mu prawdę.Legło to jednak w gruzach kiedy usłyszła ostatnie zdanie w jego monologu.
-Wyglądasz bardzo młodo i w pewnej chwili myslałem,że masz jakieś 16 lat i jesteś mała napaloną hotką-zaczął się śmiać.
Ona UDAJĄC `lekko urażoną oceną jej wieku` powiedziała mu,że jak mogł ją tak ocenić,skoro ma 20 lat. Na co on tylko uśmiechnął się ciepło i zaproponował żeby udali się spowrotem do hotelu bo zamkną im drzwi. W wyśmienutych humorach doszli do drzwi Darii.

(Oczami Marco)

Szedł już spowrotem w kierunku hotelu,aby odprowadzić jego podmiot zakładu,którym była ona do pokoju. Musiał przecież zdobyć zaufanie dziewczyny i jej sympatię  żeby wygrać zakład.Nie mogł dać Kevinowi walkovera ani satysfakcji wygranej.
Wszystko szło po jego myśli.Był przekonany,że prędzej czy później Daria da się uwieść a wtedy on będzie miał satysfakcję której nie zazna Grosskreutz.Trochę żal mu jej było  bo chyba naprawdę polubiła a i on odczuwał do niej sympatię.Nie wiedział,że jego drobne gesty sprawiają dziewczynie ogromną przyjemność i raość.Stał już pod drzwiami pokoju pieknej brunetki i przypatrywał się jej.
-To do zobaczenia.
-Czekaj-chłopak wcisnął jej w dłoń kawałek kartki-Tu masz mój numer.Zadzwoń jak juz wstaniesz to razem pójdziemy na śniadanie-skierował w jej stronę zawadiacki uśmiech.
-Dobrze-po chwili wspięła się na palce,szepnęła ciche-Branoc,słodkich snów-pocałowała go w policzek i już jej nie było.Kiedy szedł w stronę pokoju pomyślał jedynie: Co ta dziewczyna z tobą robi. C.D.N


                                                _______________________________
Tak więc pisałam,że rozdział będzie dopiero
w czwartek lub piątek,ale wczoraj jak leżałam
w łóżku i chcialam już iść spać dostałam mega
weny. :) Nie wiem czy wam też się to zdarza.xd
Ale po prostu pisałam cały rozdział na telefonie chyba
godzinę.Jestem z niego zadowolona bo w końcu
wyszedł taki jaki chciałam.Może za dużo w nim opisu,
ale następnym razem postaram się żeby było więcej dialogów :)
Wiem wiem.Zrobiłam z Marco trochę czarny charater,ale powiem wam,
że później wyjdzie to tak jak sobie wymysliłam i będzie dość ciekawie :pp
Dziękuję za siedmiu obserwatorów <3
No i te 1750 wyświetleń ;o Szok.
Wiem,że to mało w skali tego ile mają inne
pisarki,ale dla mnie to znaczy megaa dużo i
wywołuje takiego banana na twarzy,że aż trudno powiedzieć <3
Dzięki,dzięki,dzięki : *****
Następny rozdział będzie pewnie przesunięty na sobote :)
CZYTASZ ? KOMENTUJ !! :D
Komentarze naprawdę mnie mega motywuja i właśnie prowadzą
do takich napadów weny jak dziś w nocy :) hehe
Jeszcze raz wielkie dziękuję i ukłon w waszą strone.
Pozdrawiam Miaa : ** 

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Ważne !



Przepraszam Was moje kochane czytelniczki,ale muszę was na kilka dni opuścić ;<
Obiecuję,że nadrobię wszystko z tzw nawiązką :)
Następnego rozdziału spodziewajcie się więc pewnie w czwartek lub piątek  :)
Nie obiecuję,ale mogę wtedy dodać nawet dwa żeby nadrobić nieobecność.
Mam nadzieję,że mnie nie opuścicie i nadal będziecie
zaglądać na mojego bloga.
Pozdrawiam Miaa  : **

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 6-"O Boże,ale wstyd."



Byłam w holu i rozmawiałam z Robertem.Nagle on spojrzał mi głęboko w oczy i zaczął mnie całować..ale nie tak delikatnie tylko bardzo namiętnie.Chciałam się od niego oderwać,ale trzymał mnie mocno w ramionach. Puścił mnie dopiero wredy kiedy zobaczył nas Marco. Ptarzył na nas takim..zimnym wzrokiem.Powiedział do nas tylko dwa krótkie słowa,a mianowicie:
-Jak mogliście?
Wtedy sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął coś z nich.Podążyłam wzrokiem za jego dłonią i doznałam szoku.
On trzymał tam broń!
Zdążyłam tylko się cofnąć a on wycelował najpierw w Roberta a później w moją głowę.Poczułam w skroni potworny ból.
-Ałłłłłł!-darłam się podnosząc nagle powiek i głęboko oddychając.Światło dnia niemiłosiernie paliło w oczy a ból skroni nie ustępował.Obejrzałam się dookoła zauważając,że jestem w swoim hotelowym pokoju.A więc Marco nie zabił mnie i Roberta?Jestem cała i zdrowa?Czyli żyje? Już się ucieszyłam,ale zauważyłam postać stojącą tyłem do mnie w ciemnym kącie pokoju.
-Aaaaaaaa!-znowu wydarłam się przerażona podskakując na łóżku.
-I czego się znowu drzesz?-spytała..Marta?
-Martuś to ty?-powiedziałam łapiąc się za serce.
-No przecież,że ja. A któżby inny.-spojrzałą na mnie jak na wariatkę.
-Myślałam,że to Marco i znowu chce mnie zabić.-odruchowo dotknęłam swojej głowy,która nadal niemiłosiernie bolała.
-Że co?haha-zaczęła się śmiać-Marco chciał cię zabić?-zapytała głupio.
Opowiedziałam jej mój głupi se żeby zrozumiała czemu tak powiedziałam.
-Oj powiem ci Daria,że niezłe rzeczy ci się śnią.
-No wiem wiem,ale ten ból głowy to autentyczny jest.Normalnie nie do zniesienia.
-Kac morderca nie ma serca.-znowu zaczęła się ze mnie śmiać-Poznaj moje dobre serce-wręczyła mi tabletkę przeciwbólową oraz wode i opuściła mój pokój.
-Dzięki!-krzyknęłam za oddalającą się dziewczyną.
Czyli naprawwdę tak ostro zabalowałam?Pamiętałam wszystko dobrze aż do mojej drugiej wyprawy,której celem był bar. A resztę? resztę pamiętałam jak przez mgłe.Pomyślałam,że dobrym sposobem,aby sobie przypomnieć co działo się wczoraj będzie zimny prysznic.Jak pomyślałam tak zrobiłam. Gdy brałam prysznic stopniowo wracały do mnie zamglone obrazy z wczoraj.Bar,Loża VIP,niepokój ziwązany z Marco,odważny taniec z Robertem a ostanie co sobie przypomniałam to wyraz twarzy Marco kiedy nas zobaczył. Malowało się na niej takie..Hmm.. Pożądanie? Sama już nie wiem..
Może źle to zinterpretowałam.Przerwałam rozmyślenia o wczorajszej imprezie. Skończyłam prysznic i szybko się ogranęłam.

                                                     *****************************

 Szłysmy własnie w stronę hotelowej restauracji,a ja miałam tylko nadzieję,że nigdzie nie spotkamy chłopaków z BVB.Ale znając moje szczęście,wszystko mogło się wydarzyć.
-Mogłam wczoraj tak nie balować.-jęknęłam,trzymając się za głowę.Bół był słabszy,ale nadal dawał się we znaki.
-Co ty gadasz. Świetnie było! Tak dobrze już dawno się nie bawiłam.No i w sumie cały wieczór spędziłam w towarzystwie Łukasza-usmiechnęła się i błogo westchnęła.
-Jakiego Łukasza?
-Czekaj muszę sobie przypomnieć nazwisko.
Dotarłyśmy już do restauracji i z ulgą stwierdziłam,że nikogo z Borusii tam nie ma.Żaden stolik dwuosobowy nie był wolny,więc musiałysmy zająć miejsca przy jakimś większym stoliku.Złożyłyśmy zamówienia i w spokoju czekałyśmy,aż kelner przyniesie nam nasze dania.
-Już wiem.-pisnęła moja przyjaciółka.-Piszczek.Łukasz Piszczek.
-Ooo.Wyobraź sobie,że włąsnie wchodzi z kolegą do restauracji-powiedziałam zanim zdążyłam się ugryxc w język.
-Naprawde?-odwróciła się.-Ej chłopcy! Tutaj..-pomachała im i fachowym gestem zaprosiła do naszego stolika.
Zdążyłam tylko zsunąć się trochę na krześle,spuścić głowę i przykryć twarz włosami a oni już siedzieli obok.
-Cześć dziewczyny-powiedzieli.
Od niezręcznego przedstawiania się uratował mnie kelner.Zajęła sie konsumpcją mojego dania,kiedy usłyszłam nagle chichy szept:
-Psst.Nie jesteś niewidzialna-Marco posłał w moją stronę czarujący uśmiech.
Nie odpowiedziałam mu.
-Jeszcze się na mnie gniewasz?-znów podjał próbę rozmowy.
Nadal cisza.Zachowywałam się tak jakbym go w ogóle nie słyszała.
Tym razem zastoował inną taktykę.Nad uchem usłyszłam teraz cichy głos i poczułam te piękne perfumy:
-Daria no przestań.Nie gniewaj się na mnie za to co było wtedy.-powiedział-Akurat się z kimś pokłóciłem.
Pierwszą moja reakcją było pytanie:
-Skąd wiesz jak mam na imię?
-Lewy powiedział mi wczoraj po tym jak z nim tańczyłaś.-spojrzał na mnie znacząco.
-Mmm-mruknęłam a na mojej wtary pojawił się rumieniec.Miałam nadzieję,że on tego nie zauważy.
-Uuu.-jednak się przyliczyłam-Panna Daria się zarumieniła-uśmiechnął się.-slicznie wyglądasz z tym rumieńcem-powiedział dotykając mojego policzka.
-Nie wcale nie-burknęłam w odpowiedzi i zajęłam się dalej swoim daniem.
Spojrzałam na moją przyjaciółkę,ale ona w najlepsze gawędziła z Łukaszem po drugiej stronie stolika.Kiedy wstałam już  i chciałam odejść Marta odezwała się:
-Idziesz już?
-Tak
-Iść z tobą?
-Niee dzięki-uśmiechnęłam się.
-Ale źle się czułaś przecież.-odsuwała już swoje krzesło.-Lepiej pójdę z tobą.
-Nie! zostań.-odezwła się Marco-Lepiej pogadajcie jeszcze to sobie z łukaszem a ja pójdę z Darią.-zaoferował swoją pomoc.
-Niee, nie trzeba-odezwałam się cicho.
Marta udając,że tego nie słyszła spytała:
-Naprawdę?Wielkie dzięki.-uśmiechnęła się do niego a mnie podeszła przytulić.
-Tylko się zachowuj i bądź miła bo wcale nie wydaje się taki zły-szepnęła.-To do zobaczenia u Luis.-powiedziała i dalej zajęła się rozmową z Piszczkiem.
Co najwyraxniej miało znaczyć "idźcie już sobie stąd". Tak więc udałam sie w stronę apartamentu a za mną Marco.Gdy wsiedliśmy do windy panowała między nami cisza i dość napięta atmosfera.Reus wydawał się tak pewny siebie z aroganckim uśmiechem na usatch,że po prostu wkurwiał mnie na maxa. Ugh! Pomyślałam.Nagle cos skrzypnęło,światło zanikło na chiwle i poczułam jak winda staje. Tylko nie to!-pomyślałam. Nie teraz. Nie z nim. Po chiwli usłyszeliśmy głośny komunikat:
-Winda chwilowo pozostaje niesprawna.W ciągu godziny lub dwóch powinnyśmy t usterkę naprawić.Przepraszamy za niedogodności.
-Nie tylko nie teraz-szepnełam zrezygnowana i osunęłam się po ścinach windy.
-No to teraz jesteśmy w czarnej dupie-Reus westchnął z nietęgą miną.
Cisza panowała między nami dosc długi czas.Wyjęłam telefon i chciałam o tym fakcie poinformować Martę i Luis,ale jak na złość nie było zasięgu,więc schowałam go spowrotem.
-No to może lepiej się poznamy skoro mamy tu tyle czasu spędzić-zaproponował Marco lekko się uśmiechając,ale gdy zobaczył moją minę dodał cicho-Albo i nie.
Pomyślałam,że to troche nie fair wobec niego bo w końcu nie zrobił mi niczego,aż tak złego więc powinnam się trochę cieplej zachowywać co do niego.
-No możemy w sumie-podniosłam lekko kąciki ust.
-Naprawdę?-spojrzał na mnie z iskierkami w oczach.
-Tak no normalka.-zaśmiałam się.
Przez nastepne dwie godziny opowiadaliśmy sobie o swoim dzieciństwie i o różnych sprawach.Oczywiście pominęłam wypadek mojego brata bo nie byłam gotowa mu tego powiedzieć. Pomyslałam,że jest naprawdę spoko gościem i można z nim pogadać.
-No i wtedy zaczęliśmy biegać z siatkami na głowach i podbigalismy do różnych ludzi krzycząc"Proszę pana niech pan zdejmi mi tą zdradziecka siatkę bo ona mnie zaraz udusi!"
-Hahahaha. Robiłyśmy z Martą dokładnie tak samo!-zaczęłam się śmiać.-Tylko,że do momentu,aż nie dostałam z jakieś laski od starszej pani.
-Hahahah No co ty-uśmiechnął się.-To mówisz,że lubisz przypał?-zapytał
-No pewnie uwielbiam.-pokazałam mu język.
Naglę poczulismy jak winda rusza.Zatrzymała się dopiero na naszym  piętrze.Reus odprowadził mnie pod sam pokój.
-No to tu mieszkam.
-Wiem.-uśmiechnął się.
-Coo? Jak?
-To też wczoraj powiedziałaś Robertowi.
-O boże..-powiedziałam.-Ale wstyd.
-Nie no bardzo rozmowna byłaś-haha
-Dobra nie nabijaj się.-powiedziałam z rumieńcem
-Nie nabijam się. To jak dasz się wieczorem gdzieś zabrac? Może pokaże ci Dortmund?-spytał
-Hmm. No niech się zastanowie-potrzymała go chwilę w niepewności.-Zgoda. To do zobaczenia.-pocałowałam go w policzek i zniknęłam za drzwiami pokoju. Widziałam po jego minie ,która wskazywała na zaskoczenie,że nie spodziewał się takiego pożegnania z mojej strony. Zaśmiałam się delikatnie.Kto by pomyślał,że jeszcze kilka godzin temu nie lubiłam go a wieczorem wychodze z nim zwiedzać Dortmund.C.D.N

                                               ______________________________________
No to zostawiam dla was rozdział 6.
Mam nadzieję,że spodoba wam się bardziej
niż ostatni i będzie więcej komentarzy bo one 
naprawdę motywują ! :)
Dzięki za ponad 1110 wyświtleń! ; o
Myslałam,że oszaleję ze szczęścia jak zobaczyłam 
tą liczbę ;D
Dzięki dziewczyny ;3
Komentarze anonimowo są odblokowane jak coś ;p
Pozdrawiam Miaa : *

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 5- "No wiesz, spotka mnie taka chwila słabości."


Kompletnie nie wiedziałam co na siebie założyć.Ta sukienka nie,ta też nie. W końcu usiadła na łóżku i chwyciłam się za głowę nie wiedząc co ze sobą począć.. W takiej pozycji zastała mnie Marta.
-Daria. Co jest?
-Kompletnie nie wiem co założyć.We wszystkim wyglądam jak pulpet albo brzydko.
-Przestań! Masz taką zajebistą figurę.Możesz włożyć wszystko na siebie i zawsze wyglądasz bosko.Przestań smęcić tylko ubierz to-rzuciła we mnie bluzką-To.-następna rzecz wylądowała przy łóżku-A, no i jeszcze dodatki.
I właśnie w ten sposób ubrałam taki zestaw ,któy przygotowała mi przyjaciółka.Pomyślałam sobie: a co tam. Dziś zaszaleje. Zrobiłam makijaż typu smoke eyes włosy lekko zakręciłam gdzieniegdzie i pozwoliłam na to,aby swobodnie spadały na moje ramiona. Jeszcze tylko mała torebka przez ramię i gotowe.
-No to jestem. jak wyglądam?-uśmiechnęłam się do mojej stylistki.
-Jaaaa-Marta siedziała z otwartą buzią-Chyba sama dziś nie wrócisz do Hotelu. Nie ma sznas żebyś nikogo nie wyrwała.Faceci będa do ciebie ciągnąć drzwiami i oknami.-zaczęła się śmiać.
-Przestań-skarciłam ją lekko się uśmiechając-Mam dziś zamiar po prostu dobrze się bawić.
-Dobra jak chcesz.
Włożyłam do torebki telefon,kartę od pokoju i błyszczyk. Tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
-Dzwoniłaś po tasówkę?-spytałam
-Tak.Czeka już na nas na dole.
-Mhmm. To bierz manatki mała i idzemy na podbój-uśmiechnęłam się.

                                                        *************************

                                                                     (W klubie)

Gdy weszłyśmy do klubu byłyśmy pod mega wrażeniem. Wnętrze było zajebiste, takie ekskluzywne. Marta pociągnęła mnie w stronę wolnego stolika,który znajdował się przy loży vip.
-Chodź na parkiet-uśmiechnęła się.
-Niee. Najpier pójdę po jakiego drinka. Przynieść ci cos też?
-Tak, przynieś mi jakiegoś dobrego.
Wstałam tylko żeby udac się w stronę baru a jej już nie było. No niesamowita dziewczyna-pomyślałm.
Usiadłam na krześle patrząc na barmanów,którzy mieli mega dużo roboty bo ludzi tego dnia nie brakowało.
Podszedł do mnie jeden z nich.
-Co podać ślicznej pannie?-uśmiechnał się
-Poproszę trzy drinki. Dwa z nich maja byc mocne ,jednemu może pan trochę oszczędzić alkocholu-odwzajemniłam jego uśmiech.
-Dobrze rozumiem. Tylko prosze nie Pan,ale Alex-podał mi dłoń
-Emm. No dobrze Alex. Jestem Daria miło mi-uniosłam lekko kąciki ust i odwzajemniłam jego gest.
-Chcesz na te driny poczekać czy przynieść ci je do stolika?
-Poczkekam na nie.
-Dobra nie ma sprawy.-znowu posłał w moją stronę czarujący usmiech.
Gdy Alex robił dla nas napoje alkocholowe miałam chwilę żeby przyjrzeć mu się.Był naprawdę przystojny.
Miał krótko obstrzyżone włosy po bokach a grzywkę lekko podniósł zapewne na żel do góry.Miał śnieznobiały uśmiech no i taki czarujący.Hmm-pomyślałam. Niemcywcale nie są tacy brzydcy. Wielu z nich to naprawdę przystojniacy.Gdy zauważyłam,że zbliża się z moim zamówieniem grzecznie mu podziękowałam ,zapłaciłam i poszłam znowu do stolika.
-Mmm.Nprawdę się postarał. Te drinki są dobre i mocne-pomyślałam.Oba pochłonęłam zanim zjawiła się moja przyjaciółka. Odczuwałam już skutki wypitego alkocholu,ale pomyslałam,że przecież chciałam się zabawić,więc poszłam do baru i wypiłam teraz kilka może kilkanaście kieliszków czystej. Nabrałam wtedy niebywałej odwagi i poszłam na parkiet. Obraz miałam trochę zamglony,ale chciałam się dobrze bawić przecież.Podeszłam do stolików vip i zauważyłam chłopaków z Borussi. Na początku lekko się zestresowałam,że spotkam tu gdzieś Marco i znów odbędziemy nieprzyjemną rozmowę,ale nigdzie go nie widziałam.Podeszłam do Roberta .
-Hej-uśmiechnęłam się-Pamiętasz mnie?
-Cześć.Niebradzo,a powinienem?-spytał.
-No przeciez sprzątałam u was dziś.- powiedziałam po polsku.
-A! To ty-uśmiechnął się zawadiacko-Tak teraz już wiem.Wyglądasz nieziemsko-pocałował mnie w dłoń jak prawdziwy gentelmen.
-Może pójdziemy zatańczyć?-spytałam
-No pewnie. Chodźmy.
Udaliśmy się na parkiet i zaczęliśmy się kołysać w rytm muzyki.Świat nagle stanał byłam tylko ja i on.Chwycił mnie za biodra a ja lekko poruszałam nimi w rytm muzyki.Wtedy nagle odwrócił mnie tyłem do siebie,ale ręce dalej trzymał na moich biodrach.Nie wiem czy to ilość wypitego alkocholu czy nagły przypływ odwagi,ale zaczęłam go lekko pobudzać.Chwyciłam jego ręce i zsunęłam niżej.Chyba był tym trochę zszokowany,ale nie protestował.Odwróciłam się szybko i przywarłam do niego całym ciałem.Kołysałam się tak chiwlę bardzo zmysłowo.Nie wiem ile to trwało może dziesięc minut , może dwadzieścia.
-Jesteś niesamowita. -wyszeptał mi na ucho.
-Dziękuję.-pocałowałam go lekko w policzek.
-Nie dziwię się,że spodobałaś się Marco.-szepnął.
-On mnie skrzyczał.Nie lubi mnie.A pozatym nie znamy się nawet-powiedziałam choć język juz lekko mi się plątał.
-Gadałem z nim o tobie. Chciał wiedzieć w jakim pokoju mieszkasz i jak się nazywasz.-powiedział
Niewiele myślać odpowiedziałam:
-Daria . Nazywam się Daria Grabowska. I mieszkam w apartamencie numer 512.Chcesz dziś ze mną zwiedzić mój pokój?-uśmiechnęłam się prowokująco.
-Jesteś pijana.-powiedział poważnie-Ale słodko się zachowujesz wtedy.-uniósł lekko kąciki ust.

(oczami Marco)

Postanowiliśmy dziś iśc wszyscy do klubu.Pomyslałem,że to niezły pomysł i od pół godziny tu jesteśmy.Zauważyłem,że Łukasz nieźle bawi się z nowo poznaną blondynką.Była ładna..ale nie tak ładna jak sprzątaczka.Musiałem na chiwlę udać się w stronę wc w wiadomym celu.Gdy wróciłem do stolika zauważyłem,że nie ma Lewego.
-Gdzie Robert?-zapytałem Łukasza.-Ej stary! Słyszysz?
-Aa tak. No na parkiecie.Jakaś niezła laska go wyrwała i poszli potańczyć.-opdpowiedział
-Ej. Wiesz co Łuki?-zapytała blondynka na jego kolanach.-Ta niezła laska to moja przyjaciółka i ma na imię Daria-uśmiechnęła się i wyglądała na dumną z  tego powodu.
Postanowiłem poszukac wzorokiem kumpla.W końcu mielismy świetny widok z naszej loży vip. Przeczesywałem wzrokiem parkiet i nagle zamarłem.
Była tam.
Ona.
Ta Nieznajoma.
Ale wyglądała tak seksownie.
I tańczyła z Lewym.
Ale oni nie tańczyli tak normalnie.Ona stała tyłem i przesunęła jego ręce niżej bioder.A wtedy odwróciła się do niego,słodko się usmiechnęła i przywarła do niego całym ciałem.Myślałem,że coś mnie rozsadzi.Czemu czułem się tak dziwnie?Tak jak byłbym..Niee nie mogę być o nią zazdrosny. Przecież nawet jej nie znam. Wiem tylko,że to przyjaciółka blondyny i ma na imię..Kurwa-pomyślełem.-Jak ona miała na imie? Wertowałem pamięć i w końcu sobie przypomniałem...Daria.. Ta piekna istota,która właśnie próbowała uwieśc mojego przyjaciela właśnie tak miała na imię.Szeptali sobie coś i usmiechali się do siebie. Nagle ona pocałowała go w policzek i odeszła w stronę baru. A Lewy przyszedł do naszej loży.
-Stary, co ty wyprawiasz?-zapytałem,odciagając go na bok.
-Nic. Po prostu tańczyłem z tą twoją sprzataczką i wypytałem ją o kilka rzeczy.Chociaż nie wiem czy są to prawdziwe dane bo była kompletnie zalana. Ma na imię Daria i mieszka w apartamencie numer 512 no i jest Polką. Dlatego jest taka piękna-uśmiechnął się z wyższością.
-Dobra. Dzięki-uściskałem go-Ale nie waż się z nią tak więcej tańczyć bo bedziesz miał problemy-powiedziałem powaznie.
-Problemy to będziesz miał ty-odpowiedział spoglądając na mnie lodowatym wzrokiem.-Marco.Pomyśl w co ty się pakujesz.Masz narzeczoną przecież! Przyznam,że jej nie lubię i według mnie nie zasługuje na ciebie,ale jednak niedługo macie ślub.
-Wiem.Kocham Caro.A sprzataczka to będzie tylko przygoda.Podoba mi się. No wiesz, spotka mnie taka chwila słabości.
-Stary jesteś głupi.Nie możesz jej zranić.Ona na to nie zasługuje.- Robert pokręcił głową i odszedł.


                                                                  ************************
(Oczami Darii)


Byłam tak pijana,że nawet nie wiem kiedy znalazłam się i jak w moim pokoju hotelowym.Pamiętałam tylko przystojnego barmana,taniec z Robertem i wzrok pożądania Marco kiedy nas zoabczył.Dalej już tylko pustka.No i teraz słyszę jak Marta zamyka drzwi i życzy mi miłej nocy. Dawno się tak dobrze nie bawiłam.Teraz nawet nie chciałam myśleć o tym jak będę jutro żyła bo napewno czeka mnie kac morderca.C.D.N


                                     __________________________________________________
          Chciałam wam jakoś zrekompensować te pomyje,które
wczoraj wam zaserwowałam,więc napisałam
nowy i w miarę długi. Mam nadzieję,że tym
razem lepiej wyszło :) No i chciałam
bardzo,ale to bardzo podziękować
za pokrzepiające komentarze.
Jesteście wspaniałe ! <3
Marco jeszcze dużo namiesza
w życiu naszej bohaterki,ale 
nie zdradze wam czy w dobry
czy w zły sposób ;p
Jak narazie mam pomysł
na to opowiadanie i mam nadzieję,
że nie dopadnie mnie brak weny
jak wczoraj ;x
Dzięki za wszystko ;)
Pozdrawiam Miaa : **

P.S Rozdziały będę dodawać co dwa dni :)



poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 4- "Ej, Czekaj!."



Już tydzień minął od tego feralnego zajścia.Później w ogóle go nie spotkałam.Z jednej strony cieszę się bo wtedy bardzo mnie zdenerwował.Ale z drugiej... Tak bardzo go zawsze podziwiałam i marzyłam o tym żeby go spotkać. Kogokolwiek z Borusii.No,ale on był wyjątkowy. Ta jego zabawa piłką na boisku. Po prostu coś pięknego. Z zamyśleń wyrwał mnie głos przyjaciółki.
-Daria! Musimy się ubrać bo zaraz Luis przyjdzie i powie nam co dziś mamy robić.
-Dobra dobra.. Już się ubieram.-odpowiedziałam
 Powiem wam,że nawet ładne są te stroje pokojówek. Ponoć nawet już w tym miesiącu mamy mieć tydzień wolnego.Co w Polsce się nie zdarza.
-Cześć dziewczyny-usłysząłm miły głos naszej przełożonej zza drzwi-Jesteście już ubranę widze?-uśmiechnęła się.-Dzisiaj waszym zadanie jest sprzątanie pokoi naszych gwiazdek które są tu od tygodnia. Oni w tym czasie pewnie będą na treningu, więc prosze was abyście w tym czasie postarały się  zrobić wszystko co nalezy do waszych obowiązków.Kiedy zrobicie już to co do was należy resztę dnia macie dla siebie.-z ta radosna wiadomościa opuściła nasz pokój.
-O bosh.Jedno szczęście,że tych gwiazdek nie będzie w pokojach-westchnęłam i opadłam na łóżko.
-Daria? Czy ty nie masz gorączki?-dotknęła mojego czoła.
-Nie-strzepnęłam jej dłoń.
-To od kiedy mówisz o swoich ulubionych piłkarzach,że są gwiazdkami?-otworzyła szeroko usta ze zdziwienia.
-Od zeszłego tygodnia. Wtedy kiedy potrakotwał mnie tak podle Marco.
-Oj Daria ,Daria. Przestań tak dramatyzować. Przeciez dobrze wiesz,że sławni ludzie tacy są.
-Przepraszam. Po prostu miałm o nim inne wyobrażenia-grymas,który pojawił się na mojej twarzy wiele wyjaśniał.
-No przepraszam mała-Marta przytuliła mnie-Wiem,że bardzo ich uwielbiasz.
-Dobra nic się nie stało-wyswobodziłam się z jej uścisku.-Chodź idźmy już zrobic to co trzeba a tedy na podbój Dortmundu-uśmiechnęłam się.
Luis miała rację.Gdy zaczęłyśmy sprzątać nikogo w pokojach nie było. Nie wiedziałam kogo pokoój sprzątam,ale był tam taki syf,że zaczęłam się śmiać.Po prostu typowy pokój facetów. Był to taki sam apartament jak mój i Marty.Zaczęłam brać ubrania z podłogi,szafek i zaczęłam je układać. Sczególnie jeden pokój w tym apartamencie przykół moją uwagę. Ubrania tak nieziemsko pachniały. Kiedy ułożyłam już ciuchy zabrałam sie za łazienke. Umyłam podłoge,wielką wanne,poukładałam perfumy i umyłam kibelek yhh.Ale no cóż to jest mój obowiązek. Gdy skończyłam usiadłam na skraju łóżka w ręce trzymając koszulkę,która tak pięknie pachniała i powąchałam ją..Mmm-pomyślałam. ten koleś ma naprawdę świetny gust. Gdy tak siedziałam z tą koszulką nagle usłyszłam śmiechy za drzwiami. Przestraszyłam się. Szybko położyłam ją tam gdzie resztę,wzięłam mopa i resztę rzeczy i wyszłam z pokoju do salonu.
-Ej co ty tu robisz?-spytał ktoś tylko nie widział mnie bo byłam za tymi wszystkimi mopami i miotłami.
-Eee nic. Tylko sprzątałam bo pani Luis mi kazała.To mój obowiązek-odpowiedziałam dalej udając się w stronę drzwi.
Gdy byłam już prawie przy klamce z nikąd pojawił się ktoś zasłaniając mi swoim ciałem drzwi.I znowu poczułam ten zapach. To ten koles który używa tych pieknych perfum.
-Pokaż się nam. Chcemy widzieć kto u nas sprząta.-powiedział
-No właśnie.-poparł go kolega.
-Oczywiście.Nie ma kłopotu.-powiedziałm wychodząc zza mopów.
Gdy podniosłam głowę przeżyłam szok.To był Marco! To on miał takie piękne perfumy.I jeszcze stał tam  Robert Lewandowski.Normalnie po prostu chciałam się stamtąd jak najszybciej wydostać przypominając sobie sytuację sprzed tygodnia.Niewiele myśląc wzięłam mopy i wyszłam z pokoju zostawiając za sobą Marco i Roberta.
-Ej ,czekaj!-usłyszłam za sobą.
To był Marco, chwycił mnie szybko za ramię i obrócił w swoją stronę.
-Czemu sybko uciekłaś?-spytał
-Żebym tym razem zdążyła-wypaliłam przypominając sobie jego słowa.
-Och.No tak..Przepraszam za wtedy. Taka głupia sytuacja wyszła.Nie chciałem cię uraźić.-oznajmił mi ze skruchą w głosie.
-Nie musisz przepraszać. Nie obchodzi mnie co chciałeś i jak wyszło-wyrwałm rękę z jego uścisku.-A teraz wybacz.Śpieszę się.-starałam się jak najszybciej zostawić go za sobą bo z moich oczu ciekły już ze złości łzy.


                                                     ***************************

(Oczami Marco)

-Ale ja tylko ...-nie zdążyłem się wytłumaczyć a ona odeszła z obojętnością
Udałem się do swojego apartamentu który dzieliłem z Robertem.Miałem sobie za złe jak tamtego wieczoru potraktowałem nieznajomą. Postaram się to jakoś naprawić,ale jak? Nawet nie znam jej imienia,nie wiem w którym pokoju mieszka.Jedyne co wiem,że jakaś Luis jej kazał u nas sprzątać.
-Ej,stary. Co ty taki zamyślony? I co to w ogóle za akcja była?-zapytał zdezorientowany Lewy.-Tyle,że tak w gruncie rzeczy to niczego sobie była ta panna.-uśmiechnął się.
-Odawl się od niej stary.-burnąłem-Uciekła, bo tydzień wcześniej wpadliśmy na siebie w holu i skrzyczałem  ją. Musiała się pojawić akurat wtedy kiedy miałem kłótnię z Caro. Ughhh.
-To o czym ty myślisz? Przecież jesteście narzeczeństwem. Niedługo żenisz się Marco. Nie wzdychaj do jakieś sprzątaczki z hotelu.-powiedział Robert  sugerując co nieco.
-Dobra nieważne.. Nie było sprawy-udałem się do swojego pokoju.

                                                     ****************************

(Oczami Darii)

Gdy wróciłam do apartamentu Marty jeszcze nie było,więc miałam chwilę na rozmyślenia. I co ja najlepszego zrobiłam?Marco mnie przeprosił a ja go olałam i jeszcze głupio się zachowałam w stosunku do niego.Boże jaka ja głupia jestem..Przypomniałam sobie widok jego zdziwienia na twarzy kiedy mnie zobaczył..I te jego piękne oczy,usta.Ciekawe jakie sa w dotyku?Ale co ja gadam?! Chyba oszalałam,że myślę o takich rzeczach.On ma narzeczoną i niedłgo żeni się.
-Hej. Wróciłam już!-usłyszłam głos Marty.
-No cześć-odpowiedziałam.-Nie uwerzysz co się dzisiaj stało.
Opowiedziałam jej całą historię z Reusem w roli głównej. Z każdym wypowiedzianym przezemnie zdanie Marta była coraz bardziej w szoku. Kiedy skończyłam nastała cisza.Zdziwiłam się,że Marta nic nie pwoiedziała.
-I co,nic nie powiesz?
-JAK MOGŁAŚ GO TAK POTRAKTOWAĆ?! PRZECIEŻ ON CIĘ PRZEPROSIŁ-wykrzyczała
-No nie wiem. Nie lubię go jako osoby. Nie zapomnę mu naszego pierwszego spotkania.
-Może miał powód co?-spytała ostrożnie Marta.
-Nie wiem. Nie obchodzi mnie to.
-No ok. Jak chcesz. Mam plan. idziemy dziś się zabawić. Jakiś Klub oki?-sytała z entuzjazmem.
-Należy nam się. Jestem za.
-Huraaaaa!!!!!!!!To chodź się szykować-pociagnęła mnie za rękę.
Miałam zamiar dziś  dobrze się bawić i zapomniec o kłopotach które mnie spotkały,alo dopiero się zaczęły..C.D.N


                                            ________________________________________
Przepraszam,że was zawiodłam ;<
Rozdział do niczego,ale pisałam go w takim biegu..
Zasługujecie na zdecydowanie lepszy,ale nie dałam 
rady tym razem. Postaram się przygotować coś narpwdę
dobrego kolejnym razem.
Dziękuję za ponad 820 wyświetleń w tak krótkim czasie 
oraz 3 obserwacje i obiecuję poprawę.
Zostawiam was z tym i dziękuję za wszystko.
Jesteście megaa :)
Pozdrawiam Miaa : **


sobota, 3 sierpnia 2013

Versatile Blogger

     

 Zostałam nominowana do "The Versatile Blogger" przez Malwinę Sykes. Dziękuję ;*


Zasady konkursu:

1.Podziękować nominującemu u niego na blogu.
2.Pokazać nagrodę "Versatile Blogger" u siebie na blogu.
3.Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie.
4.Nominować 8 blogów które na to zasługują.
5.Poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.


Fakty o mnie:
1.Mam na imię Marta ;p
2.Chodzę
do Technikum Hotelarskiego
3.Kocham Borussie ;3

4.Skończyłam szkołę muzyczną

5.Lubię jak komentujecie mojego bloga i przybywa obserwacji :D

6.Trenowałam piłkę nożną ;3

7.Kocham własnie ten sport wymieniony powyżej i siatkówkę ;p



Nominuję:

1.http://marco-kamila-bvb.blogspot.com/
2.http://izakubastory.blogspot.com/
3.http://bvbstory.blogspot.com/
4.http://lewy-go-away.blogspot.com/

5.http://rozabezkolcow-bvb.blogspot.com/
6.http://borussssssia.blogspot.com/

7.http://mowszeptemjeslimowiszomilosci.blogspot.com/
8.http://rozne-swiaty-ona-i-on.blogspot.com/
Dodatkowo zapomniałam o wspaniałym blogu 
*9.http://reusowa.blogspot.com/

                                   _________________________________________________
Jeszcze raz dziękuję i możecie spodziewać
się nowego jutro bądź w poniedziałek :)
Pozdrawiam Miaa :*


piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 3 -"To lepiej żebyś następnym razem zdążyła "

       

-Dzień Dobry.Serdecznie witamy ma pokładzie samolotu lini lotniczych LOT.W Dortmundzie powinniśmy wylądować za około trzy godziny.-usłyszałam głos kapitana i ogarnęła mnie radość.
-Marta! Słyszałaś?-szturchnęłam lekko przyjaciółkę.
-Hmm?-zdjęła słówchawki-Co mówiłaś?
-Lecimy do Dortmundu!-byłam w pełni szczęśliwa.
-Mmm.Ej..Czekaj.. Przecież ta twoja Borussia tam gra no nie?
-No właśnie! Jestem taka szczęśliwa.
Zajęłam miejsce przy oknie i obok Marty.Miałam dziwne przeczucie,że coś zmieni się jak dotrzemy na miejsce..Ale szybko je od siebie odgoniłam.Włożyłam słuchawki na głowę i włączyłam muzykę.Do krainy morfeusza udałam się niemal odrazu.
-Prosimy o zapięcie pasów.-usłyszałam głos stewardessy otwierając oczy.
-Drodzy państwo podchodzimy właśnie do lądowania-odezwał się kapitan.
-Marta..Ej Martuś.haha-jak ona słodko spała pomyślałam.Aż szkoda mi było ją budzić.-Martuś.Wstawaj.Lądujemy.
-Emmm?Już?-lekko otworzyła oczy.
-Tak właśnie powiedział to kapitan.
-No ok już zapinam-uśmiechnęła się.
Lądowanie odbyło się bez żadnych komplikacji.gdy wysiadłyśmy obok nas pojawiły się te dwie wredne sucze.Klaudia i Iga.Tak,tak..Wiem,że nie powinnam o nich tak mówić,ale one naprawdę takie są! Nie cpierpię takich dziewczyn.Te ich tipsy i tlenione włosy jeszcze bym jakoś przyżyła,ale tego jaskrawego różowego na ich ubraniach nie mogę ścierpieć!
-No shreki. Gdzie teraz?To przeciez wam dała dyrka adres hotelu-zapiszczała Klaudia.
-Jakie shreki!?-oburzyłam się-Lepij spójrzcie na siebie.Bo to wy wyglądacie jak jakieś znaki ostrzegawcze.
-Dobra dobra.Zamknij się i prowadź-prychnęła.
Zaczęłam się oddalać z Martą.
-Weź mnie trzmaj bo zaraz jej wyrwe te blond kłaki-wysyczałam.
-Spokojnie Daria. Nie będziesz się takimi pustakami przejmowała.
Wszystkie cztery podeszłyśmy  do taksówki.Wtedy miała okazję poraz pierwszy sprawdzić mój niemiecki.
-Na Kampstrasse 25 poprosimy-uśmiechnęłam się.
-Już się robi.Dla pięknych pań wszystko.Tylko pomogę wam włożyć te walizki do bagażnika.


                                             *****************************************

Podróż do Hotelu minęła nam spokojnie.Gdy wysiadłyśmy i stanęłyśmy przed nim oniemiałyśmy.To był pięcio gwiazdkowy hotel! Ale jaki! Normalnie zapierał dech w piersiach. Weszłyśmy do środka i udałyśmy sie do recepcji.Jak to zwykle dziewczyna która zajęła pierwsze miejsce i najlepiej znała ten język musiałam  wszystkim się zająć.
-Dzień dobry-uśmiechnęłam się.
-Witamy.W czym moge pomóc?
-My przyjechałyśmy tutaj w ramach wymiany międzynarodowej. Jesteśmy uczennicami z Polski.-zakomunikowałam recepcionistce.
-Aaa no dobrze już wiem.Zaraz przyjdzie do was wasza przełożona na czas tych dwóch miesięcy.Poczekajcie tu dziewczyny.
Gdy tak stałyśmy i czekałyśmy na tą panią podziwiałam wnętrze Hotelu.Był urządzony w bardzo nowoczesnym stylu.Wszędzie było dużo światła i panowały tam bardzo stonowane odcienie.
-Cześć dziewczyny-usłyszałam za plecami bardzo miły i kobiecy głos-Jestem Luis.To ja będę waszą przełożoną-uśmiechneła się.
-No dzień dobry-odwzaajemniłam jej uśmiech.Była taka młoda!
-No to teraz chodźcie za mną.Pojedziemy windą na 11 piętro tam będziecie miały wasze apartamenty.
Wszystkie udałyśmy się za Luis.Gdy wjechałyśmy już windą na nasze piętro zaniemówiłyśmy.Tam było tak ekstrawagancko i pieknie.Aż zachłysnęłam się tym.
-To napewno tu będziemy mieszkały?-zapytałam ostrożnie.
-Tak to tu. Powiem wam teraz kilka bardzo istotnych rzeczy.-zaczęła bardzo poważnie na nas spoglądać.-Po pierwsze macie apartamenty w których są po dwie sypialnie,więc musicie się dobrać w pary,ale to chyba nie będzie dla was problemem-uniosła lekko kącik ust spoglądając na nas.-Po drugie, na tym piętrze od dzisiaj wieczora będą mieszkali sławni ludzie więc proszę was o to byście pozwoliły im spędzić czas w naszym hotelu przyjemnie i bez trudu.Czyli żadnych autografów i narzucania się im i żebyście nie szalały na ich widok tylko zachowywały się profesionalnie jak na personel hotelu przystało. No i ostatnia rzecz. Od jutro będziecie pokojówkami.Czyli będziecie pracowały w tych pokojach więc proszę też abyście pozwoliły zachowac naszym gościom trochę prywatności.No a tu macie moją wizytówke z numerem,lub możecie też znaleźć mnie w pokoju 035 wrazie jakichkolwiek pytań prosze do mnie. -Wzięła głeboki oddech.-No to na tyle.Życze wam miłego pobytu i pracy u nas-usmiechnęła się i odeszła wręczając nam karty do pokoi.
-No to my już idziemy do naszego apartamentu.
Udałysmy sie w stronę drzwi z numerem jaki wskazywały nam karty. Gdy weszłyśmy do środka już nic nas nie zdziwiło. Apartament był tak samo zajebisty jak hol i piętro na które wjechałyśmy.
-AAAAAAAAAAAa!-zapiszczałyśmy.
-Czaisz to? Sławni ludzie-zaczęła poruszać brwiami.
-Hahahahahahahaha-dostałam napadu śmiechu patrząc na nią-Przestań tak robić!.Hahah
-Ej no dobra. Nie musisz od razu na mnie ptarzeć jak na wariatkę-zrzedła jej mina.
-Ale na moja wariatkę.Przeciez wiesz jak cię kocham-dałam jej buziaka.-Wybacz,ale pójdę się odswieżyć  a wtedy się spotkamy w salonie.
-Oki. To obejrzymy jakiś fajny film na naszej zajbistej plaźmie-i znów poruszyła brwiami.
-Ej widziałam to wariatko.Hahaha-śmiejąc się udałam się do łazienki.
Szybki prysznic i już prawie byłąm gotowa.Postanowiłam ubrać krótkie spodenki i  oczojebną żółtą boxerke  z racji tego,że było naprawdę ciepło.Jeszcze lekki makijaż.. No bo przeciez chciałam się prezentować jak najlepiej..Hahaha wiem wiem to takie..hmm.Głupie,ale takie jest życie. No nic. Udałam się do salonu w którym czekała już na mnie Marta..
-Jezuuuu.Ile można się odświeżać.Czekam tu na ciebie już wiczność o Pani-zaczęła się śmiać.
-Dobra dawaj ten film i nie marudź.
Po dwóch godzinach oglądania filmu chciałam iść do Luis dowiedziec się kiedy mamy przyjśc po stroje. Wyszłam,więc z pokoju chcąc dostać się po cichu do pokoju naszej przełożonej niestety szłam ze spuszczona głową patrząc na buty i w pewnym momencie poczułam jak odbijam się od czegoś i zanim zdążyłam zareagowac leżałam w holu z bolącym tyłkiem.
-Jak chodzisz dziewczynko?!-ostro spytał ktoś nad moją głową.
-Ja.. Przepraszam Pana..nie chciałam..to znaczy nie zdążyłam podnieść gło...-i wtedy spojrzałam na mojego rozmówcę..Przecie..Przecież to był Marco! Marco Reus. tez sam którego oglądałam  zawsze podczas meczów w telewizji.-..wy..
-To lepiej żebyś następnym razem zdążyła-odpowiedział nadal patrząc w telefon..
Pierwsza myśl jaka mnie naszła to: Jak on śmie?! Przecież sam gapił się w swój telefonik a mi zwraca uwagę.
No niedorzeczne!
-Sam Pan gapiła się na swój telefon więc nie tylko ja ponoszę winę-wysyczałam.

(Oczami Marco)
Podniosłem głowę i zobaczyłem ją. Była taka piekna. I te jej niebieskie oczy. Zapierały dech w piersiach. Tylko,że wtedy emanowała z nich wrogość. Nie zdążyłem nawet powiedzieć czegoś sensownego a ona minęła mnie trącając lekko..Nie zdążyłem nawet zapytać o jej imię.. W drodze do pokoju cały czas miałeem przed oczami ją..Nieznajomą... C.D.N


                                                     _____________________________________

Oddaje w wasze ręce następny rozdział :)
Czekam na mile widziane komentarze.
Pozdrawiam Miaa :**

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 2- "Zabić go?! "



Weszłam po cichu do domu i chciałam się przedostać do swojego pokoju niezauważenie. Jedyne o czym teraz marzyłam to łóżko. Jednak nie doceniłam swoich rodziców.Siedzieli w salonie i gdy już stawiałam pierwszy krok na schodach zawołał mnie tata.
-Daria chodź proszę do nas.
Niechętnie udałam się do salonu.Na mój widok mama aż zachłysnęła się kawą.
-Jezu! Córeczko co ci się stało?!-zapytała przerażona podchodząc do mnie.
-Proszę mamo.-łzy znowu zaczęły kapać z moich oczu-Nie pytajcie o nic.Jutro wam wszystko wyjaśnie bo dziś nie mam już na to siły.Chce jedynie pobyć sama.-bez słowa wyjaśnienie udałam się do swojego pokoju.
Gdy weszła jedynym moim celem od razu stało się łóżko.Rzuciłam się na nie i chwyciłam za poduszkę.Tak bardzo chciałam znaleźć się w jakimś innym bezpiecznym miejscu.To wszystko miało wyglądać inaczej!To nie miało być tak.Miałam wyjechać z myślą jak bardzo będę tęskniła za swoim CHŁOPAKIEM i rodziną.Ale co ja gadam.. Przecież nie ma już żadnego chłopaka.Znowu naszła mnie myś..Jak on mógł mi to zrobić? Przecież tak dobrze było nam razem i nic nie wskazywało na to żeby było mu w naszym związku źle.Chociaż.. No właśnie.To jedno musiało go do do tej szmaty przyciągnąć.Ona dała mu to czego ja nie chciałam dać.Ciało. Ale myślałam,że rozumie..Nie chciał się spieszyć jak ja tego nie chciałam.Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu.Z niechęcią odebrałam.
-Hej mała-usłyszałam głos głos mojej przyjaciółki w słuchawce.
-No cześć..-powiedziałam
-Daria? Co się stało?-zapytała zdenerwowana
-Nic się nie stało.Naprawdę.
-Daria nie kłam! Ile już jesteśmy przyjaciółkami?
-Długo..
-No więc pamiętaj,że mnie nie oszukasz.
-Ale .. Jak..No jak on mógł?!-zapytałam z żalem w głosie
-Co za skuwiel-usłyszałam jej ciche przekleństwa-Jestem u ciebie za 10 minut.
-Dziękuję-szepnęłam- Jesteś najlepsza.-ale w słuchawce usłyszałam już tylko dźwięk przerwanego połączenia.
Długo nie musiałam czekać.Spojrzałam na zegar w telefonie.Z uśmiechem stwierdziłam,że Marta jest jak moja siostra,której nigdy nie miałam. Mogłam poweidzieć jej wszystko a ona zawsze była przy mnie.Niezależnie od tego co się stało.Usłyszałam dzwonek do drzwi,ale stwierdziłam,że moja mama jej otworzy. Jednak nie pomyliłam się.Kilka sekund później Marta wpadła jak tornado do mojego pokoju.
-Zabić go?!
-Nie.-krótka,ale zwięzła odpowiedź
-No chyba gnoja uduszę.Po prostu go wykastruje.Albo nie! Mam lepszy pomysł-kierując wyzwiska pod jego adresem przechadzała się w tą i spowrotem po pokoju-Powieszę go za jaja na tym słupku od siatki!-klasnęła  w ręce.
-Nie Marta proszę.Przestań.To nic nie da.A pozatym...to masakra,ale jakie niecne pomysły masz.-pierwszy raz od tego całego zajścia uśmiechnęłam się.
-Jeju Daria kochana-rzuciła sie do mnie na łóżko przytulając mnie-On nie był ciebie wart.A tak pozatym nie pałałaś do niego jakims gorącym uczuciem.To po prostu było przywiązanie.-powiedziała ocierając moje łzy.
-Nie to była miłośc..No chyba była..Boże! Sama już nie wiem co to było.Ale moje serce.-zaciełam się.-Tam jest taka rana..
-Kochana zaraz uleczymy ta ranę!-podeszła do biurka na którym zostawiła wielką siatkę z którą przyszła.-No patrz-zaczęła wyciągać z niej różne rzeczy-Tu masz chipsy paprykowe,tu strongi,a no i jeszcze cebulkowe, no jak mogłabym o nich zapomieć.
-Hahahahaha-zaczęłam się z niej smiać.
-Ale to jeszcze nie wszystko-wyciagała dalej.-Tu masz sprita,pepsi No i mase żelek. Jakie chcesz.-rzuciła mi na łóżko chyba z dziesięć paczek.
-Ty wiesz jak człowieka pocieszyć.
-No pewnie,że wiem-uśmiechnęła się-No i mordoklejki tak na koniec :D
-Oj Marta. No to teraz muszę przestać już o tym myśleć bo co się stało to się nie odstanie.
-Daria...A tak właściwie co tam się stało?-gdy zobaczyła grymas na mojej twarzy szybko dodała-Oczywiście jeśli nie chcesz nie musisz mówić.
-Powiem ci. Poszłam do niego.Chciałam zrobić mu niespodziankę.A co zastałam?Zastałam go z jakąś blondyną jak no wiesz co robili..
-No nie wierzę.. Mówiłam ci,że facetowi w jego wieku chodzi tylko o jedno..
-Myślałam,że jest inny,ale no cóż.Najwyraźniej się pomyliłam.-szybko otarłam pojedyńczą łze.-A teraz włączamy jakiś film!
-Tak tylko czekaj chwilkę.-zatrzymała moją dłoń z pilotem w ręce-Jesteś już spakowana?-spytała
-Nooo. Patrz tam-wskazałam jej walizkę stojącą w rogu pokoju-Nie wierzę,że obie tam jedziemy i to juz jutro wieczorem-w końcu poczułam się dobrze.
-No ja też!-krzyknęłam Marta-Ale martwi mnie to,że jeszcze te dwie jędze wybrali. Jakoś wytrzymamy no nie? Czego sie nie robi dla spełniania marzeń.
-Dokładnie.Zgadzam się z tobą w stu procentach.Tylko ciekawi mnie jeszcze do jakiego miasta polecimy. Ale fajnie,że to niespodzianka.
-Noom. Ale dobra włączaj już to.-nacisnęła play.


                                                   *****************************************

W drodze na lotnisko myślałam jak to będzie.Całkiem obce miasto,ludzie.No,ale czego to się nie robi,żeby spełniać marzenia.Ale byłam szczęśliwa,że Marta jedzie tam ze mną.Co ja bym bez niej zrobiła.Ona tak bardzo mnie wspiera.Zresztą obie się wspieramy,ale to co ona zrobiła dla mnie.Tego nie da się opisać.Nigdy jej tego nie zapomnę.Mam nadzieję,że będziemy przyjaciółkami na zawsze.Z zamysleń wyrwał mnie głos mamy.
-Skarbie dojeżdżamy już-odwróciła głowę w moją stronę.
-Ok-uśmiechnęłam się do niej.
Przygotowywałam się do tego jak to będzie bez rodziców.Dojechaliśmy właśnie na lotnisko.Wzięłam swoją walizkę z bagażnika i udałam się wraz z rodzicami do środka.Stojąc przed odprawą miałąm łzy w oczach.Obok stała Marta wraz ze swoimi rodzicami.Popatrzyłam na mamę a ona rozpłakała się..
-Mamo.To tylko dwa miesiące.No i przeciez będziemy pod opieką tamtych osób.-uśmiechnęłam się do niej przez łzy,które coraz gęściej zaczęły wypływac z moich oczu.
-Wiem cóciu.Ale tak długo wytrzymać bez swojego kochanego dziecka.Będę za tobą tęskniła skarbie-pocałowała mnie w policzek.
-Ekhmm.-krząknął mój tato-Ja tez będę bardzo za tobą tęsknił księzniczko.Znajdź tam jakies dobre boisko i pograj sobie z piłkarzami. Przeciez tam tyle dobrych klubów jest!-zaczął się śmiać
-Ale nic nie zastąpi naszej kochanej Borusii.Jak dolecimy zadzwonię do was gdzie jesteśmy i wtedy będziemy planowac gdzie w wolnej chwili będę grałą-uśmiechnęłam się
-No własnie córeczko.I mamy dla ciebie jeszcze jeden taki mały prezent-wyciągnął coś z kieszeni kurtki-To jest karta kredytowa.Tylko pamiętaj korzystaj z niej rozważnie-dał mi ją.
-Nie wiem jak wam dziękować!-rzuciłam się im na szyję.-No nic wołają mnie już.Będę tęsknić i pamiętajcie jak bardzo was kocham-pocałowałam ich w poliki,przytuliłam na pożegnanie i odeszłam w stronę odprawy myśląc jak tam będzie?Co nas tam spotka?Ale byłam spokojna, bo jeszcze nie wiedziałam,że po tym wyjeździe moje życie przewróci sie o sto osiemdziesiąt stopni... C.D.N



                                        ___________________________________________________
No i jest rozdział 2 :)
Dziękuję za komentarze i obserwację ! To dla mnie 
dużo znaczy ;p
No nie będę was zanudzać,ale mam jedną prośbę.
Pomogłybyście mi troszkę rozpromowac bloga?
Po prostu dać do niego link czy coś ;)
Będę bardzo,ale to bardzo wdzięczna :*
No i dziękuję Pyśce,która tak jakby popchnęłam mnie
w stronę pisania i wspiera mnie w tym będąc moją
stałą  czytelniczką.Dziękuje za wszystko :**
Pozdrawiam Miaa :*